Okiem Diabła. Ważne zmiany w kobiecej siatkówce i sukces młodzieżowych reprezentacji

1 tydzień temu 14
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Jak oceniasz zmianę przepisów odnośnie do podwójnego odbicia przy wystawie i zmian pozycji drużyny przyjmującej w momencie podrzutu zagrywającego? Jak to może wpłynąć na trening i jak może zmienić obecną siatkówkę?

Jelena Blagojević: Zmiany przepisów, szczególnie dotyczące interpretacji podwójnego odbicia przy wystawie, dają większą swobodę kreatywności rozgrywających. Może to wpłynąć na większą płynność gry i pozwolić na trudniejsze, bardziej niestandardowe rozegrania. Dla trenerów oznacza to konieczność przedefiniowania "czystej techniki" oraz większy nacisk na skuteczność niż estetykę. Czego nie jestem zwolennikiem, ale czasy się zmieniły.


Jeżeli chodzi o pozycje drużyny przyjmującej w momencie podrzutu zagrywki — to ogromna zmiana taktyczna. Trzeba będzie trenować zupełnie nowe schematy startu do przyjęcia, uwzględniając timing i ustawienie względem momentu podrzutu. Może to utrudnić przyjęcie, ale jednocześnie otwiera nowe możliwości rotacyjne i ustawienia asekuracji. To można lepiej wykorzystać w męskie siatkówce, ale zobaczymy.

Dawid Michor: Zawsze uważałem, że należy jak najszybciej zrezygnować z gwizdania podwójnego odbicia, ponieważ taka wystawa nie powoduje przewagi nad przeciwnikiem. Wręcz przeciwnie, jest utrudnieniem dla zespołu atakującego. Bardzo krzywdząca była subiektywna interpretacja i nagminna zmiana linii sędziowania, szczególnie w najbardziej stresowych momentach. Jeśli chodzi o zmianę pozycji to szkoda, że nie wprowadzili jej w poprzednim sezonie, może częściej atakowalibyśmy w P1 z prawego. Tak na poważnie to jestem ciekawy nowych rozwiązań, które za sobą poniesie ta decyzja. Trenerzy odważniej będą modyfikować taktykę, co może znacząco uatrakcyjnić naszą grę. W samym treningu, jeśli chodzi o odbicie, nie rezygnowałbym z dbałości o technikę, bo może to przynieść bardzo złe konsekwencje, gdzie liczba piłek niemożliwych do atakowania znacząco się zwiększy, a nie taka była intencja tej zmiany. Sam osobiście chętnie pokombinuję z optymalnymi wariantami ustawień i zmian, żeby pomóc swojemu zespołowi lepiej wykorzystać potencjał.

Bartłomiej Piekarczyk: Zmianę podwójnego odbicia oceniam ogólnie na plus, bo ucina to wszelkie dyskusje z sędziami na temat czystości odbić, plus oczywiście da to kilka dłuższych akcji w meczu. Bardzo często to od sędziego zależało, jaki margines błędu przyjmował w trakcie meczu i które odbicia uważał za poprawne. Daleki jestem jednak od tego, żeby teraz nie zwracać uwagę na technikę odbicia i jego czystość, szczególnie w szkoleniu młodzieży i dzieci.


Ze zmiany umożliwiającej szybsze zajmowanie pozycji przez zespół przyjmujący bardzo się cieszę i od dawna byłem jej zwolennikiem, bo tu również sędziowie mieli spore pole do interpretacji. Na pewno ułatwi to przygotowywanie akcji i odpadnie jeden "problem", o którym zawsze zawodniczki musiały pamiętać.

Jakub Głuszak: Pozwolenie na podwójne odbicie oceniam negatywnie, bo uważam, że są pewne granice czystości odbicia, ale przemawia do mnie klarowność oceny przez sędziów. Pozbędziemy się dyskusji, ponieważ każdy sędzia inaczej oceniał to podwójne odbicie, ale moim zdaniem to nie jest dobra zmiana w przeciwieństwie do zmiany pozycji przy podrzucie serwującej, bo to tylko podniesie jakość i możliwości rozegrania pierwszej akcji, szczególnie w pierwszym ustawieniu. Doda to również kolejne warianty gry środkowych, które będą mogły wcześniej przyjąć dowolną pozycję do rozpoczęcia ataku.

ZOBACZ TAKŻE: Okiem Diabła. Zmieniać przepisy czy nie zmieniać?

Czy można zauważyć nowe tendencje w VNL? Jaka jest przyszłość ataku z jednej nogi i zagrywki hybrydowej?

Jelena Blagojević: W VNL 2025 widać bardzo wyraźnie rosnące znaczenie ataku z jednej nogi nie tylko przez środkowe, ale też w dynamicznych systemach ofensywnych z pipe'em i szybką grą na skrzydłach. Zagrywka hybrydowa jest z kolei odpowiedzią na bardzo silne systemy przyjęcia – pozwala utrzymać ryzyko, ale z większą kontrolą. Obie te tendencje zmuszają zespoły do jeszcze bardziej zaawansowanej organizacji obrony i przyjęcia, dlatego na treningach coraz większy nacisk kładzie się na czytanie gry i elastyczność ustawienia.

Dawid Michor: Widać postęp zespołów w kontekście gry na wysokiej piłce. Widać, jak z roku na rok fizyczność się poprawia i ona zaczyna odgrywać bardzo istotną rolę. Osobiście uważam, że atak z jednej nogi może być świetnym narzędziem taktycznym, szczególnie jeśli jest skuteczny. Natomiast istotniejsze jest w umiejętny sposób wielokrotne zmienianie kombinacji, tak by rywal również musiał stale zmieniać reakcję. Rozwój zagrywki będzie najbardziej widoczny w ciągu najbliższych lat, bo to w nim widać jeszcze największe rezerwy w kontekście różnic z męską siatkówką.

Bartłomiej Piekarczyk: Atak z jednej nogi to wielka broń kobiecej siatkówki i widać to chociażby po reprezentacji Japonii. Na pewno jest to trudne techniczne zagranie również do nauki i nie wszystkie reprezentacje stosują je w takim wymiarze jak drużyny a Azji. Siła atakujących z takich jak np. Egonu, Vargas, Stysiak czy Smarzek oczywiście umożliwia omijanie tej kombinacji na rzecz akcji z przodu ze środkowymi i granie pełnej pierwszej strefy, jednak dla mnie jest to kombinacja, której powinno się uczyć i stosować w meczach. Wszystko oczywiście zależy od potencjału zespołu.


Widać bardzo mocno, że wiele zawodniczek zaczęło stosować zagrywkę hybrydową i przynosi to wiele korzyści, a dla przyjmujących sporo problemów. Na pewno jest to coś, co w tej edycji VLN może nie jest nowością, ale jednak jest stosowane w większym wymiarze. Kolejne mocne ofensywne rozwiązanie, które jak widzimy, z powodzeniem można wprowadzać i myślę, że na stałe zadomowi się w kobiecej siatkówce.

Jakub Głuszak: Główną tendencją jest nacisk na ofensywę, dużo jest wykorzystywanych kiwek oburącz. Zagrywka hybrydowa to jest świetny kierunek, który warto wykorzystywać.


Atak z jednej nogi to przyszłość, który trzeba wciąż szkolić, bo daje wiele korzyści ze względu na trudność zablokowania. Żeńska siatkówka coraz bardziej zbliża się do systemów z siatkówki męskiej, czy jeszcze widać jakieś różnice?

Jelena Blagojević: Różnice się zmniejszają, ale nadal są zauważalne. Kobieca siatkówka mocniej opiera się na taktyce, kontroli i długich akcjach, podczas gdy u mężczyzn dominuje siła, szybkość i bezpośrednia kończąca zagrywka. Jednak to się zmienia — coraz więcej drużyn kobiecych gra na "tempo męskie", szybkie wystawy pipe na wysokiej intensywności, rotacje środkowych. Treningi muszą za tym nadążać: mniejsze pole tolerancji, większe tempo, więcej "czytania gry" przez blok i obronę.

Dawid Michor: Różnice się zacierają, chociaż nie przeskoczymy zasięgów i siły. To samą fizyczność na tyle się poprawia, że kończenie akcji po przyjęciu w pierwszym uderzeniu nie jest już czymś, czego nie można oczekiwać. Przewaga taktycznej zagrywki jest jeszcze duża, jestem pewien, że wraz z poprawą fizyczności będzie to się zmieniało.

Bartłomiej Piekarczyk: Kobieca siatkówka zawsze pozostanie kobiecą siatkówką i szczerze powiem, że daleki jestem od porównań, bo w dobrym wykonaniu jest to piękny sport z wieloma bardzo długimi technicznymi akcjami, których nie zobaczymy aż tak wiele po męskiej stronie siatki. Myślę, że nie musimy dążyć do tego, żeby ścigać męskie rozgrywki, tylko rozwijać swoje systemy gry, które też mogą być bardzo ciekawe, oczywiście, jeśli są grane na wysokim poziomie.

Jakub Głuszak: Oczywiście największe różnice są w fizyce, ale żeńska siatkówka idzie w kierunku coraz większej mocy. Zagrywka z wyskoku spowodowała różnice w ustawieniu w przyjściu zagrywki i podobnie jak w męskiej siatkówce, mocny nacisk na zabezpieczenie środka boiska, ale ze względu na różnorodność w ofensywie drużyn blok jest mocno nastawiony na styl przeciwnika.

Jaki zespół i dlaczego zrobił na tobie największe wrażenie podczas obecnego VNL?

Jelena Blagojević: Na mnie największe wrażenie zrobiła reprezentacja Japonii — zarówno w żeńskiej, jak i męskiej. To drużyny, które pokazują, jak dyscyplina, tempo i perfekcja techniczna mogą konkurować z fizycznością i siłą. Grają bardzo szybko, niemal bez błędów własnych i z ogromną świadomością taktyczną. Widać tam znakomitą pracę sztabu, analizę przeciwnika i doskonałą adaptację do nowoczesnych trendów.

Dawid Michor: Globalnie ciężko wyciągać konkretne wnioski. Jest to rok poolimpijski, więc wiele zespołów zupełnie inaczej podeszło to obecnego sezonu. Podobają mi się postępy Czeszek i Francji. Byłoby ciekawie, gdyby dołączyły do światowej czołówki w najbliższej przyszłości.

Bartłomiej Piekarczyk: Zdecydowanie Japonia… oczywiście jestem największym fanem naszej reprezentacji, ale gra Japonii to coś, co bardzo mnie inspiruje, bo mimo nie najlepszych warunków fizycznych potrafią znaleźć rozwiązania praktycznie w każdej sytuacji w ataku. Świetna gra w obronie, komunikacja i precyzja na najwyższym poziomie, no i wspomniana wcześnie zagrywka i jej zmienność to coś, co wyróżnia ten zespół.

Jakub Głuszak: Duże wrażenie robi zespół Polski, bo mimo wielu rotacji staramy się utrzymywać w miarę równy poziom. Każda zawodniczka nieźle dostosowuje się do ogólnego systemu nakreślonego przez Lavariniego, mimo tych ciągłych zmian na boisku.

Jak widzisz przyszłość Tauron Ligi w sytuacji wykupywania najlepszych zawodniczek przez ligę turecką i jak sobie z tym radzić?

Jelena Blagojević: To realne wyzwanie. Turecka liga ma ogromny budżet i przyciąga nie tylko największe gwiazdy, ale też młode talenty. Tauron Liga może nie konkurować finansowo, ale może oferować coś innego: stabilność, szkolenie, perspektywę rozwoju, grę w podstawowym składzie. Musimy postawić na młode zawodniczki, inwestować w akademie, budować silne programy rozwoju i promować ligę jako miejsce do rozwoju przed zagranicznym transferem.

Kluczowa będzie także profesjonalizacja klubów i większe zaangażowanie marketingowe, by przyciągać sponsorów i utrzymać zawodniczki na dłużej.

Dawid Michor: Kiedyś narzekaliśmy, że zbyt mało naszych zawodniczek trafia do najmocniejszych lig świata. Zawodniczki nie odpływały, a Europy i świata nie byliśmy w stanie zwojować. Dzisiaj najlepszych nie zatrzymamy, bo finanse na to nie pozwalają. Widzę dwa rozwiązania i konsekwencje. Po pierwsze lepiej popracujemy z młodymi, podniesiemy ich poziom sportowy i doczekamy się kolejnych gwiazd. Druga sprawa to musimy sobie zdać sprawę, że bez podniesienia wartości marketingowej nie przyciągniemy większych pieniędzy do siatkówki. Trzeba ściągnąć ludzi na trybuny, wychować nowego kibica, który będzie utożsamiał się z nowymi bohaterami. Kolokwialnie i żartobliwie mówiąc, co się nie dogra, to się sprzeda pozytywnie w mediach.

Bartłomiej Piekarczyk: To trudny temat, bo gdy w grę wchodzą olbrzymie pieniądze to ciężko walczyć i rywalizować. Myślę, że jako trenerzy powinniśmy zachować spokój i pracować jeszcze więcej i mocniej, żeby rozwijać zawodniczki. Musimy poczekać chyba na trochę lepszy czas i wierzyć w to, że do naszej ligi również przyjdą wielcy sponsorzy, co pozwoli nam utrzymać lub sprowadzić najlepsze zawodniczki. Na ten moment jednak nie jest o to łatwo, więc pozostaje nam cierpliwa praca i stworzenie takich warunków w klubie i całej organizacji, żeby był to dodatkowy atut czasem ważniejszy niż pieniądze. Jednak wszyscy doskonale wiemy, że kariera u zawodniczki nie trwa wiecznie i absolutnie zrozumiałe jest to, że w pewnym momencie to nie atmosfera klub czy miasto ma znaczenie tylko kontrakt, który może zapewnić życie na dobrym poziomie po przygodzie z siatkówką.

Jakub Głuszak: Bardzo dużo nowych nazwisk z zagranicy się pojawiło. Zawodniczki z pierwszej ligi dostają szansę. Może poziom odrobinę spadnie, ale pozytywem jest to, że się wyrówna. Nie jesteśmy w stanie spełnić warunków finansowych oferowanych w innych ligach. Trzeba po prostu się dostosować i ciężko pracować z materiałem, jaki będą w stanie kluby zbudować.

Każdy z pytanych o przyszłość Tauron Ligi i brak możliwości konkurowania z innymi bogatszymi ligami odpowiada "młodzież i praca", więc młodzież się odezwała!

Reprezentacja U-16

Drużyna prowadzona przez Macieja Dobrowolskiego w całym turnieju przegrała jeden mecz podczas fazy grupowej z reprezentacją Włoch. Bardzo dobre spotkania w strefie medalowej. Najpierw zwycięstwo z Czechami w półfinale, a następnie z Turcją w finale. Zwłaszcza ten finałowy mecz wyszedł naszej drużynie najlepiej.

Gwiazdą turnieju została Aleksandra Wika, o której rozpisują się już we Włoszech. 15-latka była drugą najlepiej punktującą zawodniczką rywalizacji, najlepiej zagrywającą oraz najlepszą skrzydłową z najwyższą skutecznością i efektywnością. W półfinale 7 asów, w finale 28 punktów i 72 wykonane ataki. To absolutna liderka tego rocznika.

Bardzo interesująca jest Zuzanna Lange, która w tych decydujących meczach była obok Wiki najlepiej punktującą zawodniczką. Wyróżnione nagrodami indywidualnymi zostały: Aleksandra Wika MVP, Zuzanna Lange, Elżbieta Czerwonka oraz Gabriela Jakubowska.

Reprezentacja U19

Podopieczne Marcina Orlika trafiły do grupy, w której grały cztery najlepsze zespoły MŚ. W całym turnieju przegrały jeden mecz w półfinale z reprezentacją USA.

Świetny turniej i potwierdzenie, że ten rocznik ma ogromny potencjał na przyszłość. Rok temu zajęły 4 miejsce na ME. Teraz potrafiły ograć każdy możliwy zespół i bardzo tego szkoda półfinału, bo tu był potencjał do złota.

Natasza Ornoch to siatkarka, która w przyszłości może być naszą gwiazdą. Lewa ręka, 191 cm wzrostu, dobra w przyjęciu. Włoskie Imoco podpisało z nią kontrakt do 2031 roku! Teraz zagra w beniaminku ligi włoskiej. Ornoch miała na tym turnieju mecze doskonałe: 28 pkt i 60% w ataku z USA, 18 pkt i 63% w ataku w meczu o brąz.

Fantastyczna jest środkowa Maja Koput, która w całym turnieju zanotowała 33 punktowe bloki. Sporo pracy przed nią w ofensywie, ale idzie do Dawida Michora idealnego trenera dla młodych.

Sporo tych dziewczyn z rocznika U19 zobaczymy za rok w Tauron Lidze. Koput i Dorywalska w Policach. Siuda w Budowlanych. Szewczyk w BKS-ie.

Pokolenie 2007+ w naszej żeńskiej siatkówce wygląda mocno pozytywnie. Bo te zawodniczki mające 15/16/17 lat na tle Włoszek, Turczynek, Amerykanek i Bułgarek radzą sobie bardzo dobrze.

Zatem praca, praca, praca, cierpliwość i odwaga.


Gratulacje dla obu drużyn, ale ja już dużo w siatkówce widziałem. Ciesząc się z juniorskich medali, bardziej się przyglądam liczbie młodych zawodniczek, które trafią najpierw do dorosłej ligi, a później reprezentacji. Tego Wam wszystkim młode siatkarki życzę i oczywiście życzę kolejnych zawodniczek, które na ścianie mają plakaty Gosi Glinki, Wołosz, Skowrońskiej, a teraz spełniają swoje marzenia na siatkarskim boisku.


Nasze panie zakończyły fazę grupową VNL z trzema porażkami. Z jednej strony jest to świetny wynik, bo dziewczyny udowadniają swoją przewagę nad środkiem peletonu, ale wciąż widzimy, że do czoła się nie zbliżają. Może to czoło po prostu za szybko jedzie, a może to jest maksimum możliwości? Zobaczymy w Łodzi. Ja jestem zadowolony, bo widzę, jak trudno jest dopaść Włoszki, czy Brazylijki, ale wiele drużyn nie może dopaść nas, a bardzo by chciało. Na obecny moment ćwierćfinał odpowie nam na wiele pytań, które zadawaliśmy sobie podczas całego VNL. Dlaczego ta gra, a nie ta? Dlaczego taka decyzja, a nie inna? Dlaczego liderki nie zawsze stanowiły o sile drużyny i dlaczego były chimeryczne?


Sport jest wredny, bo czasem o wszystkim decydują pojedyncze mecze, a takim będzie ćwierćfinał z Chinami.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło