Pierwsze przeszczepienie serca w Polsce otworzyło nowy rozdział w medycynie

4 dni temu 13

Dokładnie 40 lat temu w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeprowadzono pierwszy w Polsce przeszczep serca. Dziś dyrektor placówki, prof. Przybyłowski, wspomina tamten przełomowy moment jako wydarzenie nie tylko medyczne, ale i historyczne.

- To czas tuż po stanie wojennym - praktycznie niczego nie było. Nagle dokonano przeszczepienia serca. To była metoda nowatorska, po wielu nieudanych próbach w latach 60. i 70., kiedy na świecie praktycznie istniało moratorium na przeszczepy z powodu braku skutecznych leków immunosupresyjnych - powiedział PAP prof. Przybyłowski.

Według niego wprowadzenie w latach 80. cyklosporyny, czyli związku chemicznego wykorzystywanego do zapobiegania odrzucaniu przeszczepów, zrewolucjonizowało transplantologię serca, zwiększając zarówno liczbę zabiegów, jak i długość życia pacjentów.

- Całe moje życie zawodowe to czas, kiedy przeszczep serca przestał być rzadką metodą, a stał się procedurą rutynową, osiągalną w każdym zaawansowanym ośrodku kardiochirurgicznym. Dziś przeżycia powyżej 20 lat nie należą do rzadkości - podkreślił.

W Zabrzu zachowały się relikty tamtej historii: protokół operacyjny pierwszego zabiegu, kilka zdjęć. Są też przede wszystkim osoby, które brały udział w operacji.

- Dla wielu z nich to wciąż bardzo żywe wspomnienie - dodał dyrektor.

Prof. Przybyłowski zaznaczył, że rozwój transplantologii serca przez ostatnie cztery dekady był ogromny.

- Technika chirurgiczna właściwie się nie zmieniła. Natomiast zmieniła się populacja pacjentów, dostępność nowych leków, mechaniczne wspomaganie krążenia i całkowicie wystandaryzowana opieka przed- i pooperacyjna - wyjaśnił.

Śląskie Centrum Chorób Serca przeprowadza rocznie 50 przeszczepów, w tym kilkanaście u dzieci. Najmłodsza pacjentka otrzymała serce w siódmym tygodniu życia. Najstarszy pacjent miał ponad 70 lat.

- Transplantacja serca wymaga ogromnego przygotowania - od diagnostyki, przez stabilizację pacjenta przy wstrząsie kardiogennym, po rehabilitację. Dziś jesteśmy w stanie uratować dzieci z wadami wrodzonymi serca, co jeszcze 40 lat temu byłoby nie do pomyślenia - tłumaczył prof. Przybyłowski.

Dużą rolę odgrywa także współpraca międzynarodowa. Z Czech do Zabrza trafiają czasem narządy przeznaczone do przeszczepu. Do tej pory dzięki tej współpracy udało się przeszczepić cztery serca.

- Staramy się, żeby każdy narząd był jak najlepiej dopasowany - pod względem wielkości i biologii. To logistycznie trudne, bo istnieją krytyczne czasy niedokrwienia, ale wymiana transgraniczna pozwala ratować więcej pacjentów - podkreślił dyrektor.

Jednocześnie Zabrze rozwija program przeszczepów wielonarządowych, m.in. serca z wątrobą czy płucami.

- To ogromne, skomplikowane zabiegi wymagające dwóch zespołów i zaawansowanej opieki anestezjologicznej, ale dające pacjentom szansę na życie, której wcześniej nie było - dodał.

Dyrektor wskazał także wyzwania współczesnej transplantologii: ograniczoną liczbę dawców, logistykę transportu organów, a w perspektywie - transplantacje wielonarządowe, eksperymenty z organami od zwierząt genetycznie modyfikowanych oraz rozwój strategii ograniczających toksyczność leków immunosupresyjnych.

Prof. Przybyłowski podkreślił także, że świadomość społeczna dotycząca dawstwa organów w Polsce rośnie, choć nadal potrzebna jest edukacja, również w szkołach.

5 listopada mija 40 lat od pierwszej w Polsce udanej transplantacji serca, którą przeprowadził w ówczesnym Wojewódzkim Ośrodku Kardiologii w Zabrzu Zbigniew Religa z zespołem. Choć sam przeszczep był udany, 62-letni pacjent przeżył jeszcze osiem dni.

W skład zespołu, który w Zabrzu stworzył Zbigniew Religa (1938-2009), weszli m.in. kardiochirurdzy Marian Zembala (1950-2022) i Andrzej Bochenek.

W 1987 r., tuż po zakończeniu jednej z kolejnych operacji przeszczepu serca, Religa został uwieczniony na słynnej fotografii wykonanej dla "National Geographic" przez Jamesa Stanfielda. Na pierwszym planie widać siedzącego wybitnego kardiochirurga, na drugim - jego asystenta (obecnie prof. Romualda Cichonia), który ze zmęczenia zasnął w kącie sali. Zdjęcie uznano za jedno ze 100 najlepszych fotografii w historii magazynu "National Geographic".

Przeczytaj źródło