JSW znajduje się na krawędzi bankructwa. W ubiegły piątek odwołano prezesa Ryszarda Jantę. Pełniącym obowiązki prezesa został wiceprezes ds. ekonomicznych Bogusław Oleksy, który mówił pod koniec września, że "aktualna sytuacja spółki jest bardzo trudna". - To było do przewidzenia, bo rząd robi wszystko, żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność (większościowym udziałowcem JSW jest Skarb Państwa - przyp. red.), wskazując na innych. Prezes Janta miał niewielkie możliwości, żeby działać, wdrożył program oszczędnościowy. Reszta zależy od rządu, a ten tylko traci czas - komentuje w rozmowie z money.pl Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80".
Europejski Kongres Sportu i Turystyki 2023: Piotr Apollo, Prezes Zarządu w TAURON Nowe Technologie S.A
Ratunkiem dla firmy ma być zwrócenie 1,6 mld zł składki solidarnościowej, nowelizacja ustawy górniczej na korzyść zatrudnionych w JSW czy – jak przekonuje Bogusław Ziętek - rozmowa z konsorcjum banków w sprawie renegocjowania umowy kredytowej. Na czele konsorcjum stoi Pekao S.A., którego głównym udziałowcem jest Skarb Państwa, dlatego w rozmowach miałby zdaniem naszego rozmówcy uczestniczyć rząd.
Problemy JSW wynikają m.in. z sytuacji na globalnym rynku węgla koksującego, ale nie pomógł też styczniowy pożar w kopalni węgla Kamiennego Knurów-Szczygłowice, po którym straty oszacowano na 1,36 mld zł.
- Przez naturę (pożar w kopalni – przyp. red.) nie możemy wyfedrować tyle węgla, ile byśmy chcieli. Przez ceny nie dostajemy takich kwot, jakie dostawaliśmy - mówił serwisowi nettg.pl Krzysztof Łabądź z Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80". Związkowiec stwierdził, że w JSW powinno zatrudniać się pracowników fizycznych "z dołu", a nie rozdmuchiwać administrację. - To są duże koszty, a z tego efektu nie ma - przekonywał.
Ceny na rynku węgla koksowego w latach 2022-24 spadły o ok. 30 proc. podczas gdy roczny koszt utrzymania jednego pracownika to 300-350 tys. zł, co daje ok. 9 mld zł rocznie. - Ta kwota wynika z wszystkich pochodnych związanych z opłatami, ZUS-em, podatkami od wynagrodzenia - wyjaśnia nam Bogusław Ziętek.
W sobotę Tomasz Głogowski, poseł PO, z Górnego Śląska przypomniał na Facebooku, że w latach 2022-23 koszty pracownicze w JSW skoczyły o blisko 30 proc. "Oto oczywiste źródła dzisiejszych problemów spółki. Zarząd JSW sprzed 2024 r. nie wziął pod uwagę faktu, że wysokie ceny węgla były jedynie przejściowe, zgodził się na podwyżki płac i na 10-letnie gwarancje zatrudnienia (chociaż związkowcy chcieli tylko 5 lat gwarancji)" - czytamy.
Jednocześnie koszt wydobycia węgla koksowego w JSW "wzrósł z 519 zł za tonę w 2022 r. do 701 zł za tonę w 2023 r. i 804 zł za tonę w 2024 r. Po pierwszej połowie 2025 r. spadł do 777 zł za tonę, ale potrzebna jest wyraźna kontynuacja tego trendu". Polityk ocenił, że jest to czas na wdrożenie planu restrukturyzacji JSW.
Przerost zatrudnienia?
"Połowa kosztów JSW to koszty świadczeń na rzecz pracowników, z których duża część nie znajduje uzasadnienia ani w wynikach, ani w ogóle w sytuacji rynkowej spółki" - napisał w poniedziałek w serwisie X Jakub Wiech, redaktor naczelny serwisu Energetyka24. "W JSW wypłacono w tym roku 14. pensję oraz nagrodę roczną za rok 2024 (czyli rok z ponad 7 mld straty). Przede wszystkim dlatego, że w spółce działają przepotężne związki zawodowe. Jest tam prawie 70 organizacji związkowych, a uzwiązkowienie sięga 150 proc. (jeden górnik jest członkiem więcej niż jednego związku)" - wyjaśnił, oceniając, że JSW "idzie na zderzenie ze ścianą".
"Nie obejdzie się zatem bez potężnych zmian na tym polu. Ale związki już teraz straszą marszem na Warszawę. Tymczasem JSW naprawdę trzeba ratować. Bo to w zasadzie jedyny w UE producent węgla koksowego, czyli surowca z listy materiałów krytycznych" - dodał Wiech.
W podobnym tonie wypowiada się w rozmowie z money.pl analityk sektora energetycznego Wojciech Jakóbik.
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że Polska nie może dopuścić do sytuacji, w której "straci kontrolę nad sytuacją rynkową", przez co mogłoby w przyszłości dojść np. do przerwania łańcuchów dostaw.
- JSW powinna mieć najmniej powodów do narzekania w porównaniu z innymi węglowymi spółkami wydobywczymi w Polsce. Zgoda Komisji Europejskiej na pomoc publiczną dla JSW jest dorozumiana i nasza administracja może z niej korzystać przy ewentualnych dopłatach. Inną sprawą jest brak zgody społecznej na dopłaty - dodaje w rozmowie z money.pl Piotr Woźniak, były prezes PGNiG i były minister gospodarki. I zaznacza, że koks jest niezbędny do produkcji stali potrzebnej w zbrojeniówce.
Związkowcy i PiS apelują natomiast o połączenie JSW z hutnictwem i przemysłem zbrojeniowym, w celu utworzenia giganta przemysłu ciężkiego. - To nasza racja stanu - przekonywał w sobotę Jacek Sasin, który był ministrem aktywów państwowych w rządzie PiS.
Górnicy mają problem
W Polsce do 2049 r. mają zostać wygaszone wszystkie kopalnie węgla kamiennego, którego węgiel koksowy jest odmianą. - To konsekwencja decyzji podjętych przez poprzedni rząd w zakresie budowy morskiej energetyki wiatrowej i elektrowni gazowych. Jeśli ktoś postawił krzyżyk na polskim górnictwie węgla kamiennego, jest to poprzedni rząd. Obecny będzie tym skalpelem kroił, a operację i przygotowanie pacjenta wykonał w może nieudolny sposób, ale jednak, poprzedni rząd - tłumaczył w podcaście Polityki Insight Michał Hetmański, prezes zarządu i współzałożyciel Fundacji Instrat.
Za rządów PiS zamknięto 14 zakładów górniczych. I ten trend będzie kontynuowany.- Z początkiem poprzedniego rządu Zjednoczonej Prawicy zamknięto rekordową liczbę kopalń. Na przełomie 2016/17 r. stworzono Polską Grupę Górniczą i lecieliśmy tak kolejne pięć-sześć lat. Były stabilne ceny węgla, energetyka skorzystała na tym (...). To był trudny, bolesny, ale potrzebny proces. Trzeba go powtórzyć i rozpocząć mapę drogową, co dla tych górników, regionów węglowych, gmin jest teraz potrzebne - kontynuował Hetmański. I dodał, że w ciągu dekady spadek zapotrzebowania na węgiel sięgnie nawet 75 proc. w porównaniu z obecnym poziomem.
Piotr Woźniak komentuje z kolei, że rząd Donalda Tuska powołał Ministerstwo Przemysłu, żeby łagodzić nastroje górników rozczarowanych brakiem rozwiązań systemowych dla górnictwa węgla kamiennego. - Problemu na Górnym Śląsku nie rozwiązano, dlatego że minister przemysłu nie pogodziła terminów likwidacji kopalń wynegocjowanych w umowach ze związkami zawodowymi z faktycznym tempem i zasięgiem zmniejszania produkcji śląskiego węgla - ocenia w rozmowie money.pl Woźniak.
W sektorze węgla kamiennego pracuje ok. 70 tys. osób. I będzie ich ubywać z powodu transformacji energetycznej.- Przegranych na pewno trochę będzie. Mówimy o minimalizowaniu strat i maksymalizowaniu korzyści. Nie łudźmy się, że państwowe spółki górnicze nagle będą pionierami inwestycji w czysty albo nowoczesny przemysł. Mówimy o wykorzystaniu pojedynczych zespołów, warsztatów górniczych - mówił w podkaście Michał Hetmański.
Jego zdaniem w górnictwie "selekcja talentów jest negatywna". - Nie ma zbyt wiele przedsiębiorczych osób, które są w stanie odnaleźć się na rynku pracy. Trzeba bardzo aktywnie je wspierać, profilaktycznie na kilka lat przed zamknięciem zakładu budować ofertę aktywności zawodowej - kontynuował ekspert.
Julia Cydejko, analityczka ds. energetycznych Polityki Insight podkreśliła w podkaście, że "społeczność górnicza" w większości rozumie nadchodzące zmiany i czeka na "pozytywną ofertę". Górnicy, wiedząc, co czeka branżę, mogą sami wychodzić z inicjatywą np. przebranżowienia, a takich możliwości nie mieli poszkodowani w latach 90. przez transformację ustrojową.- Można oczekiwać od pracowników tego sektora większej mobilności zawodowej, wszystko rozbija się o odwagę rządzących, żeby ten dialog podjąć - podsumowała Cydejko.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl

1 miesiąc temu
20







English (US) ·
Polish (PL) ·