Polskie media niechcący wzmocniły dezinformację o dronach. Pożywiły się tym rosyjskie i białoruskie portale

1 miesiąc temu 24

Kolektyw Res Futura (dawniej Polityka w Sieci) opublikował raport o nastrojach w internecie. Jego wykres w ciągu dnia obiegł media. Jak ustalił Demagog.org.pl, sposób przedstawienia danych doprowadził do jednej z największych medialnych dezinformacji ostatnich miesięcy – powielanej zarówno przez redakcje krajowe, jak i zagraniczne.

Co naprawdę pokazywały dane o ataku dronów na Polskę?

Res Futura przeanalizowała 179 tysięcy komentarzy w mediach społecznościowych (Facebook, X, YouTube, Instagram, TikTok). Z tej puli tylko 32 tysiące komentarzy – czyli 6,79 procent całości – odnosiło się do pytania o sprawcę ataku.

W tej właśnie "podpróbie" 38 proc. komentarzy przypisywało winę Ukrainie. Nie było to 38 proc. wszystkich wpisów i z pewnością nie 38 proc. Polaków.

Jak wskazuje Demagog, raport nie akcentował tej proporcji wystarczająco jasno, przez co w przestrzeni medialnej zaczęła funkcjonować uproszczona teza: "38 proc. Polaków uważa, że Ukraina zaatakowała Polskę".

Jak polskie media powieliły dezinformację ws. dronów?

Według danych przytoczonych przez Demagog.org.pl, raport Res Futura cytowało ponad 350 publikacji w polskich mediach, które dotarły łącznie do 19,7 miliona odbiorców. W wielu przypadkach powtórzono błędną interpretację, że 38 proc. to odsetek wszystkich komentarzy lub – co gorsza – Polaków.

Nieprecyzyjne nagłówki pojawiły się m.in. w:

  • Onet.pl,
  • "Gazecie Wyborczej",
  • "Rzeczpospolitej".

Większość z tych publikacji zilustrowano grafiką z raportu – pozbawioną kontekstu i podpisu. Demagog szacuje, że tylko ta grafika osiągnęła 9,4 miliona wyświetleń, wzmacniając błędny przekaz.

Od błędnej interpretacji do propagandy

Jak wynika z ustaleń Demagoga, raport Res Futura stał się także paliwem dla zagranicznych narracji dezinformacyjnych.

W sumie w sieci pojawiło się 208 publikacji zagranicznych cytujących raport, o łącznym zasięgu 5,6 miliona odbiorców.

Najwięcej w:

  • Ukrainie (1,8 mln),
  • Rosji (1,7 mln),
  • Chinach (0,6 mln),
  • Rumunii i Czechach (po 0,4 mln).

To właśnie rosyjskie i białoruskie portale – m.in. KP.ru, MK.ru, Belta.by – wykorzystały polskie nagłówki jako "dowód", że "Polacy obwiniają Ukrainę" i "nie wierzą w rosyjski atak". W efekcie dane z raportu, który miał tropić dezinformację, zostały użyte do jej wzmacniania.

Na tym tle pozytywnie wyróżniły się niektóre media zachodnie, m.in. RFI (Francja)Delfi (Estonia), które poprawnie podały, że 38 proc. dotyczy jedynie niewielkiej części analizowanych komentarzy.

Eksperci cytowani przez Demagog.org.pl, w tym Filip Bryjka z PISM, podkreślają, że analiza aktywności w mediach społecznościowych nie może być traktowana jako sondaż. Najbardziej aktywni w sieci nie są reprezentatywni dla ogółu społeczeństwa, a część z kont to boty lub skoordynowane grupy.

Tymczasem sondaż CBOS, przeprowadzony kilka dni po ataku, wykazał, że 67 procent Polaków uważało, iż za incydent odpowiada Rosja, a tylko niewielki odsetek wskazał Ukrainę.

Zdaniem Demagoga, różnica między realnymi nastrojami społecznymi a medialnym przekazem pokazuje, jak łatwo błędnie zinterpretowane dane z internetu mogą zdominować przekaz informacyjny.

Przeczytaj źródło