Prom "Estonia" i tajne operacje Rosji. Nagle wraca temat wielkiej zagadki lat 90-tych

2 tygodni temu 16
Archiwalne zdjęcie promu "Estonia".
Archiwalne zdjęcie promu "Estonia". Fot. public domain / wikipedia.org

Wrak promu "Estonia", który zatonął w 1994 roku na Bałtyku, ma być wykorzystywany przez Rosję do tajnych operacji wojskowych i szpiegowskich – wynika z ustaleń niemieckich mediów.

Daj napiwek autorowi

W nocy z 28 na 29 września 1994 roku prom MS "Estonia" zatonął podczas sztormu w drodze z Tallina do Sztokholmu. Zginęło 852 osób, a wiele ciał nigdy nie zostało odnalezionych. Wrak spoczywa na głębokości około 80 metrów, 35 kilometrów od fińskiej wyspy Utö, i jest uznawany za miejsce spoczynku ofiar.

W 1995 roku Estonia, Szwecja i Finlandia podpisały porozumienie zakazujące nurkowania w rejonie wraku, w celu ochrony spokoju zmarłych. Pomysł zamknięcia wraku w betonowym sarkofagu został porzucony po protestach rodzin ofiar i obawach o utrudnienie dalszych badań.

Podsłuch na dnie morza?

Jednak według ustaleń dziennikarzy WDR, NDR i "Süddeutsche Zeitung", NATO posiada informacje, że Rosja może wykorzystywać wrak jako teren ćwiczeń dla podwodnych operacji wojskowych. W pobliżu wraku miały być umieszczane urządzenia umożliwiające precyzyjne nawigowanie dronów i robotów podwodnych.

Podejrzewa się, że Rosja mogła instalować sensory rejestrujące charakterystyczne odgłosy okrętów NATO, co pozwalałoby na ich identyfikację i śledzenie. Lokalizacja wraku, pomiędzy Szwecją, Finlandią a państwami bałtyckimi, czyni go strategicznym punktem do prowadzenia takich działań.

Za operacje tego typu odpowiada rosyjska jednostka GUGI – Główna Dyrekcja Badań Głębinowych, podlegająca bezpośrednio Ministerstwu Obrony. GUGI dysponuje flotą specjalistycznych statków, miniaturowych okrętów podwodnych i zaawansowanych sonarów. Jednym z jej najbardziej aktywnych statków jest "Yantar", który wielokrotnie pojawiał się w rejonach infrastruktury podwodnej NATO.

Globalna sieć szpiegowska

Dziennikarskie śledztwo ujawniło, że rosyjscy biznesmeni przez lata pozyskiwali na Zachodzie sprzęt do obserwacji podwodnej, m.in. przez firmy zarejestrowane na Cyprze. Część tej technologii miała trafić do projektu "Harmonia" – systemu podwodnych czujników w Arktyce, chroniącego rosyjski arsenał nuklearny.

W ostatnich latach podobne urządzenia wykryto także w innych częściach Europy, m.in. w Litwie, Wielkiej Brytanii i Irlandii. NATO nie wyklucza, że Rosja instaluje tego typu systemy również w innych rejonach światowych mórz.

Fińskie i estońskie władze potwierdziły, że monitorują sytuację na Morzu Bałtyckim, szczególnie po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jednocześnie zaznaczają, że ze względów operacyjnych nie mogą ujawniać szczegółów dotyczących działań wywiadowczych.

Niemcy monitorują

Eksperci spodziewają się, że takie rosyjskie czujniki są zainstalowane również w niemieckich wodach i być może zostały już znalezione. Rzecznik niemieckiego Ministerstwa Obrony Narodowej odpowiedział jedynie ogólnie, że monitoruje się działania podwodne, które "mogą być skierowane przeciwko krytycznej infrastrukturze morskiej lub służyć szpiegostwu".

MON odmówił udzielenia konkretnych informacji na ten temat, ponieważ "umożliwia to wyciągnięcie wniosków na temat naszych zdolności w zakresie podwodnego rozpoznania, lokalizacji i wykrywania" – zaznaczył rzecznik cytowany przez portal ARD tagesschau.de.

Przeczytaj źródło