Przez prawie rok walczyli w ZUS-ie o "babciowe". Pomogła dopiero nasza interwencja

1 miesiąc temu 21

Pan Wojciech z małżonką przez wiele miesięcy nie dostawali należnego im "babciowego". Przyczyną był błąd, który powstał nie z ich winy. Urzędnicy nie kwapili się, by pomóc rodzinie. Tuż po tym, gdy w sprawie interweniował portal Gazeta.pl, okazało się, że problem można jednak rozwiązać.

ZUS. Zdjęcie ilustracyjne Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl

Do naszej redakcji zwrócił się pan Wojciech z województwa wielkopolskiego. Jest ojcem niemal dwuletniej córki. 14 listopada 2024 roku złożył do ZUS wniosek o wypłatę "babciowego". Świadczenie, którego oficjalna nazwa brzmi "Aktywni rodzice w pracy", wypłacane jest pracującym rodzicom i wynosi 1,5 tys. zł miesięcznie. Pieniądze przysługują na dzieci od 12. do 35. miesiąca życia.

Pan Wojciech dostał jednak z ZUS zaskakującą informację, że świadczenie zostanie wypłacone tylko za okres od 1 do 11 listopada, ponieważ od 12 listopada dziecko jest już zarejestrowane jako pozostające pod opieką dziennego opiekuna [alternatywa dla opieki w tradycyjnym żłobku - przyp. red.]. Fakt ten zaskoczył rodziców dziewczynki, ponieważ nie wnioskowali o tę formę opieki, a dodatkowo rodziło to inny problem: nie mogli otrzymywać "babciowego". 

Zobacz wideo Co zrobić, gdy zawyją syreny alarmowe?

"Babciowe". ZUS rozłożył ręce

Pracowniczka ZUS telefonicznie przekazała panu Wojciechowi informację, że Zakład skontaktował się z  właścicielką łódzkiego dziennego punktu dla maluchów, która przyznała, że wprowadzając do systemu wniosek o objęcie opieką pewnego dziecka, pomyliła numer PESEL Zadeklarowała też, że wkrótce poprawi błąd. 

Potem ZUS zamilkł. Pan Wojciech kilkukrotnie upominał się o załatwienie sprawy. Urząd stał jednak na stanowisku, że dopóki opiekunka sama nie poprawi danych, urzędnicy mają związane ręce. Panu Wojciechowi nie podano jej imienia i nazwiska, choć takie dane znajdują się w publicznym wykazie. Jednocześnie poradzono mu, by skontaktował się z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Resort, dowiedziawszy się o sytuacji, w czerwcu napisał ZUS-owi, że "zasadniczo nie jest możliwe, by pomyłka w jednej cyfrze numeru PESEL powodowała zmianę numeru PESEL w taki sposób, że powstanie PESEL innej osoby".

Ministerialni urzędnicy utrzymywali też, że: "Numer PESEL nie jest ciągiem przypadkowych cyfr i posiada zabezpieczenie w postaci sumy kontrolnej, zatem bardzo trudnym jest pomyłkowe wpisanie numeru PESEL innej osoby, niż się zamierza". 

Ministerstwo zaznaczyło, że w tej sytuacji ZUS powinien dążyć do jak najszybszego wyjaśnienia sprawy.

W lipcu pan Wojciech złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości wyłudzenia danych jego córki w celu uzyskania pieniędzy. 

"Babciowe". ZUS nagle zmienia zdanie

We wrześniu sprawa wciąż jednak tkwiła w martwym punkcie. Wtedy pan Wojciech zwrócił się do portalu Gazeta.pl z prośbą o interwencję. "Instytucje (ZUS, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej) zrzucają na siebie obowiązki, a problem pozostaje bez rozwiązania, a ja bez przysługującego świadczenia" - napisał do naszej redakcji. 

W poniedziałek 22 września rano poprosiliśmy biuro prasowe ZUS-u o komentarz. 

Już we wtorek ZUS wysłał do pana Wojciecha pismo, w którym poinformował, że sprawa jego córki została przekazana do ponownej weryfikacji.

24 września ZUS wydał decyzję, w której przyznał "babciowe" z datą od 1 listopada ubiegłego roku. Instytucja przelała już rodzicom dziewczynki zaległe pieniądze za poprzednie miesiące. 

W odpowiedzi na pytania Zakład Ubezpieczeń Społecznych przekazał portalowi Gazeta.pl jedynie krótką informację, że "wydał decyzję o przyznaniu świadczenia na cały okres świadczeniowy, tj. do 31.10.2026 r. i przekazał ją klientowi na jego profilu na Platformie Usług Elektronicznych ZUS".

Dopytywaliśmy ZUS, dlaczego decyzję wydano dopiero po wielu miesiącach. Do chwili publikacji tekstu nie uzyskaliśmy wyjaśnienia.

Właścicielka punktu opieki dziennej, do którego błędnie przypisana była córka pana Wojciecha, zapewniła w przesłanym do nas e-mailu, że zaistniała sytuacja była wyłącznie wynikiem pomyłki, która przydarzyła się jej pierwszy raz. Zaznaczyła też, że jest jej z tego powodu bardzo przykro.

Z wyjaśnień kobiety wynika, że w ubiegłym roku otrzymała od rodziców jednego ze swoich podopiecznych nieczytelnie wypełnioną kartę i przez to błędnie wpisała w systemie dwie cyfry PESEL, co stało się przyczyną kłopotów rodziny pana Wojciecha. Gdy okazało się, że nie otrzymała dofinansowania z ZUS, wypełniła nowy, poprawny wniosek. Jak podkreślała, próbowała wypisać z systemu córkę pana Wojciecha, ale pracowniczka ZUS-u, z którą rozmawiała, nie potrafiła jej w tym pomóc. Dopiero po wrześniowej interwencji Gazeta.pl ktoś z ZUS-u miał zadzwonić z instrukcją, jak skutecznie dokonać korekty.   

Wiceministerka rodziny, pracy i polityki społecznej Aleksandra Gajewska informowała pod koniec września, że "babciowe" w ciągu ostatniego roku zostało wypłacane na ponad 153 tys. dzieci. 

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło