Spokojnie, to tylko awaria. Jagiellonia jeszcze przed "technicznym odbiorem"

1 dzień temu 3
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Jeżeli na początku sezonu dwaj ostatni mistrzowie Polski tracą u siebie po cztery gole, to nie jest to coś, nad czym można przejść do porządku dziennego. Tym bardziej że za kilka dni zarówno Lech Poznań, jak i Jagiellonia Białystok przystąpią przecież do walki o Europę. I mają już za sobą wcześniejsze niepokojące występy potęgowane kiepskimi rezultatami. "Kolejorz" w Superpucharze, "Jaga" w sparingu z Widzewem przegranym aż 1:7.

Gra defensywna "Dumy Podlasia" to dla Adriana Siemieńca w tej chwili największe zmartwienie. Ale nic nie dzieje się bez powodu. Z obronnego zestawu numer jeden w poprzednich rozgrywkach w składzie: Sacek - Skrzypczak - Dieguez - Moutinho w kadrze został jedynie ten drugi, do tego jest po pierwszej karierze poważnej kontuzji, więc na wczoraj nie był jeszcze w pełni gotowy.

ZOBACZ TAKŻE: Kapitalny początek sezonu dla Cracovii! Trener zabrał głos po zwycięstwie nad Lechem

Z ubiegłego sezonu w kluczowej formacji znalazł się jedynie Norbert Wojtuszek, który na Słoneczną i tak trafił dopiero w zimie i to jako "back up" Sacka, który dużą część wiosny stracił ze względu na kontuzję. Stojinović też był głównie zmiennikiem i trudno nazwać go graczem podstawowym. Cudów nie ma. W kilka tygodni niełatwo jest zlepić na nowo całą defensywę. Skrzydłowi również de facto nowi, mimo, że Oskar Pietuszewski odegrał już wiosną jakąś rolę, to choć talentu mu nie brak, nie jest to jeszcze ktoś, kto może pociągnąć ofensywnie całą drużynę.

Liderzy centrum w postaci Romanczuka z Imazem młodsi nie będą – już dawno minęli "wiek chrystusowy" – i w cyklu grania co trzy dni nie zawsze będą w genialnej formie. Afimico Pululu sam dużo nie zrobi, poza tym on zazwyczaj "rozgrzewa" się powoli. W wakacje ubiegłego roku w lidze zdobył zaledwie dwa gole. W eliminacjach pucharów też dwa. Z litewskim Poniewieżem. Zagraniczne transfery, jakkolwiek nie byłyby one imponujące, potrzebują czasu, aby wejść we właściwe tryby. Pod każdym, nie tylko stricte piłkarskim, względem. Po zmianie Hiszpana Pozo widać było jego jakość, bo ponad sto meczów w La Liga nie rozgrywa się przez przypadek. Ale i tu potrzebny jest czas. I spokój. Tego drugiego w Białymstoku na pewno nie zabraknie.

Adrian Siemieniec wychodził już z kilku dołków. W poprzednim sezonie z co najmniej dwóch, z czego jeden późnym latem był naprawdę głęboki. Drużyna przegrała wtedy sześć spotkań z rzędu. Później patrzyliśmy w nią jak w obrazek, do momentu, kiedy zaangażowana po raz pierwszy w tak duży natłok meczów "Jaga" wpadła w lekką zadyszkę. Na koniec znów było jednak dobrze. Tak chętnie używane przez trenerów słowo "proces" tym razem nie będzie tu żadnym wytrychem. Ten zespół jest w mocnej przebudowie i na "odbiór techniczny" jest jeszcze za wcześnie. Kto z naszych eksportowych zespołów, póki co prezentuje się także wynikowo najlepiej? Legia Warszawa. Może również dlatego, że póki co gra tylko tymi samymi ludźmi, którzy byli już w ubiegłym sezonie i dłużej.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło