TikTok, gniew i obietnice siły. Tak rośnie nowa prawica w Ameryce Łacińskiej

1 miesiąc temu 20

Coś dla każdego

Zwolennicy prawicy w Ameryce Łacińskiej mają w czym wybierać: libertarianin Javier Milei w Argentynie, autorytarny Nayib Bukele w Salwadorze, umiarkowany Daniel Noboa w Ekwadorze czy konserwatysta Santiago Peña w Paragwaju. Do tego Rodrigo Chaves w Kostaryce i José Raúl Mulino w Panamie.

W niektórych krajach prawica już rządzi; w innych czeka na swoją kolej. Już niedługo dołączy do tej grupy Boliwia, gdzie w drugiej rundzie wyborów prezydenckich zmierzy się dwóch prawicowych kandydatów, a kalendarz wyborczy na nadchodzące miesiące w Argentynie, Chile, Kolumbii, Peru i Brazylii może jeszcze na mapie politycznej niejedno zmienić.

- W głównym nurcie prawicy mamy partie, które są "raczej umiarkowane" - mówi portalowi Gazeta.pl Sergio Morresi, badacz z Narodowej Rady Badań Naukowych i Technicznych (Conicet) i profesor Narodowego Uniwersytetu Litoral w Argentynie. - Grają według zasad demokracji, bez ich podważania - dodaje.

Zobacz wideo Neoliberalne reformy Milei zbierają żniwo. Średnia pensja w Argentynie poniżej progu ubóstwa

Skrajności występują w dwóch formach. Ekstremalna prawica, zazwyczaj marginalna, wykorzystuje lub podważa mechanizmy demokratyczne w zależności od potrzeb. - Sprzyjają autorytaryzmowi i nie ufają liberalnej demokracji - dodaje Morresi. Johannes Kaiser, chilijski lider Narodowej Partii Libertariańskiej (PNL), otwarcie mówi, że byłby skłonny poprzeć zamach stanu, jak miało to miejsce 50 lat temu: Bez wątpienia, absolutnie. Ze wszystkimi konsekwencjami.

Drugą grupą jest radykalna prawica populistyczna. Wzrost jej znaczenia w regionie obserwujemy od 2017 roku. Najpierw w Chile, gdzie José Antonio Kast, były członek głównego nurtu prawicowej Niezależnej Unii Demokratycznej (UDI), kandydował jako kandydat niezależny w wyborach prezydenckich. Następnie wraz z kolejnymi już zwycięstwami wyborczymi Jaira Bolsonaro w Brazylii w 2018 roku, Nayiba Bukele w Salwadorze w 2019 roku i wreszcie Javiera Milei w Argentynie w 2023 roku.

- Ta prawica sytuuje się na prawo od tradycyjnego ruchu konserwatywnego, przesuwając ideologiczne granice partii konserwatywnych - mówi Fabricio Carneiro, profesor i badacz w Instytucie Nauk Społecznych Uniwersytetu Republiki Urugwaju, w rozmowie z Gazeta.pl.

- Przestrzegają zasad, ale w granicach politycznych możliwości - mówi Morresi. Milei rządzi za pomocą dekretów i nakłada weto na ustawy – wszystko to praktyki przewidziane w konstytucji. - Ale je naciąga, umniejszając poszanowanie dla podziału władz - podkreśla.

- Fundamenty demokracji zostały podważone, ale nie doszło do bezpośredniego ataku - zauważa w rozmowie z Gazeta.pl, Juan Luis Besoky, profesor historii z Narodowego Uniwersytetu La Plata w Argentynie. W Argentynie "trójpodział władzy, niezależność sądownictwa i wolność prasy wciąż istnieją", choć retoryka pozostawia wiele do życzenia. - To, że mogłoby dość do próby uniemożliwienia demokratycznego przejęcia władzy, jak to miało miejsce w Brazylii, jest nie do pomyślenia - zwraca uwagę rozmówca.

Bolsonaro reprezentuje fuzję radykalnej i skrajnej prawicy. Kręcił medialnego bata na przestępców, węszył spisek "elit" przeciwko "ludowi" i kpił z koronawirusa, choć w Brazylii zmarło ponad 700 tysięcy ludzi. W sprawie mniejszości seksualnych oświadczył: Tak, jestem homofobem i jestem z tego bardzo dumny". Wolałby też "martwego syna od homoseksualisty". Natomiast, próbując siłą zatrzymać władzę, zaatakował porządek państwa. Tak właśnie robią politycy skrajnej prawicy.

Historia lubi się powtarzać?

Skrajna prawica nie powstaje w próżni. Ameryka Łacińska ma zaś długą historią brutalnych dyktatur i konfliktów politycznych. Wojna w Salwadorze pochłonęła ponad 75 tysięcy ofiar, wojskowa dyktatura w Argentynie – do 30 tysięcy, a ta Pinocheta w Chile więziła i torturowała niemal 30 tysięcy przeciwników politycznych, z których zginęło około 3 tysięcy.

Jednak dzisiaj to raczej trumpizm niż dawni generałowie inspiruje swoich latynoamerykańskich odpowiedników, wpływając na ich strategie, dyskursy i wrogów: progresywizm i konwencjonalną prawicę, oskarżaną o przyjęcie "kulturowego marksizmu" i polityki "woke". To, co kiedyś uznawano za skandaliczne, jest teraz częścią debaty publicznej. W Chile, José Antonio Kast określił jego powrót jako "nowy triumf wolności i zdrowego rozsądku".

Nierówności i frustracja wobec elit politycznych napędzają wzrost ultraprawicy nie tylko w Ameryce Łacińskiej. "Różowa fala" z początku XX wieku (pomyślmy o Hugo Chávezie w Wenezueli, pierwszej kadencji Luli da Silvy w Brazylii, Evo Moralesie w Boliwii czy Rafaelu Correi w Ekwadorze), która przyniosła realną poprawę warunków życia, zbiegła się z boomem surowcowym – okresem bardzo silnego wzrostu gospodarczego - mówi Carneiro. Potem jednak nastąpiła recesja, inflacja, korupcja, przestępczość, a w końcu i koronawirus. Pojawiły się nowe, niezaspokojone żądania społeczne. Jednak ani lewica, ani tradycyjna prawica nie były w stanie sprostać oczekiwaniom.

Masowe protesty społeczne, które od 2019 roku trwają w kilku krajach Ameryki Łacińskiej (Wenezueli, Peru, Portoryko, Hondurasie, Nikaragui, Chile, Ekwadorze), są wyrazem tego niezadowolenia. Ludzie wychodzą na ulice, by powiedzieć "dość".

Niecierpliwi i rozczarowani wyborcy zaczęli "karać" swoje rządy przy urnach, niezależnie od przynależności politycznej. Jednak w obrębie wachlarza różnych partii nie było innych opcji - mówi Carneiro. - Pojawił się kolejny wentyl bezpieczeństwa: radykalna prawica. Obstawianie na takie partie pojawia się w obliczu "nieskutecznego państwa, które nie potrafi rozwiązać problemów, na przykład w sferze edukacji, transportu czy ochrony zdrowia" - mówi Morresi.

W ten sposób Bukele, samozwańczy "najfajniejszy dyktator świata", doszedł do władzy w Salwadorze, obiecując "twardą linię" w walce z przestępczością. Ameryka Łacińska ma najwyższy wskaźnik zabójstw na świecie. Dziś, po aresztowaniu ponad 80 000 osób, "obietnica została spełniona" - mówi Morresi. W rezultacie w ostatnich wyborach Bukele uzyskał ponad 80 procent głosów, pomimo rzekomych naruszeń konstytucji i autorytarnych metod.

Tradycyjne partie nie reagują na nowe żądania społeczne w wymaganym tempie - dodaje Morresi. "Społeczeństwa stają się bardziej niecierpliwe i szybko się rozczarowują" - podkreśla. Pojawiają się populiści i radykałowie obiecujący zerwanie z systemem i drastyczne zmiany.

Umiarkowana prawica, bez nowych propozycji, straciła kontakt ze swoją bazą. W poszukiwaniu głosów wiele tradycyjnych sił przesunęło się w stronę centrum, tracąc kontakt ze swoim bardziej konserwatywnym elektoratem. Pojawiają się grupy osieroconych wyborców, a skrajna prawica wykorzystuje tę próżnię, przedstawiając "oczyszczającą ofertę polityczną" - mówi Morresi.

Argentyna "nie miała jasno określonej partii prawicowej w XX wieku", mówi Besoky. Dopiero Carlos Menem "rozwinął neoliberalną politykę z peronizmem w zapleczu", a potem Mauricio Macri z jego "wyraźnie liberalną partią prawicową". Javier Milei wkroczył jako outsider, "bez głównej partii", ale nieustannie się przekształcając, łącząc skrajnie liberalną tradycję z elementami nacjonalistycznymi. I wygrał.

Na pasku mocarstw?

Skrajna prawica to szeroka kategoria, ale wrogów ma często wspólnych. Globalizm, rozumiany jako spisek elit przeciwko suwerenności narodowej, jest powszechnym celem ataków.

W jednym ze swoich oświadczeń Bukele stwierdził: Oczywiste jest, że kraj żyjący w pokoju, bez śmierci, bez wymuszeń, bez rozlewu krwi, bez trupów każdego dnia, bez matek opłakujących swoje dzieci, nie jest opłacalny ani dla organizacji pozarządowych broniących praw człowieka, ani dla globalistycznych mediów, ani dla elit, ani dla Sorosa.

Milei wycofał Argentynę ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ze względu na "głębokie różnice" i brak zgody na to, aby "organizacja międzynarodowa ingerowała w jej suwerenność, a tym bardziej w zdrowie". Wycofał również kandydaturę Argentyny do Rady Praw Człowieka ONZ.

Jednak prawica w Ameryce Łacińskiej historycznie była powiązana z elitami kolonizującego centrum – a obecnie Stanów Zjednoczonych, twierdzi w rozmowie z Gazeta.pl Esteban Torres, profesor Uniwersytetu Narodowego w Kordobie w Argentynie i pracownik Instytutu Badań Społecznych we Frankfurcie nad Menem. Liderzy tacy jak Milei, Bolsonaro i Bukele przybywają "z relatywnie jednolitym scenariuszem, który – przynajmniej częściowo – nie został zaprojektowany przez nich samych, ale przez ich sponsorów" - mówi Torres.

Skrajna prawica broni wartości konserwatywnego społeczeństwa: sprzeciwia się aborcji, małżeństwom i adopcji dzieci przez pary tej samej płci. - Antyfeminizm jest bardzo obecny - mówi Carneiro. Jednak w regionie "nacisk tych partii na propozycje ekonomiczne jest większy niż w Europie" - mówi Morresi.

Nic dziwnego, przecież głównym problemem w regionie pozostaje nierówność. Gdy europejska prawica ma tendencję do większego protekcjonizmu, w Ameryce Łacińskiej wciąż rozpowszechniona jest ideologia neoliberalna, a większość partii "utrzymuje politykę nieprotekcjonistyczną".

Javier Milei naciska na umowy handlowe, a nie na nakładanie wyższych ceł. W Chile, José Antonio Kast „reprezentuje dziedzictwo Pinocheta i w tym sensie otwarcie na rynek", deklaruje redukcję wydatków budżetowych, deregulację rynków i prywatyzację przedsiębiorstw. Gospodarka ma być wolna od kontroli państwa lub wielostronnych porozumień, które je ograniczają, lub od konieczności negocjacji politycznych na forach międzynarodowych. "Receptury są importowane ze Stanów Zjednoczonych, podobnie jak Konsensus Waszyngtoński" – mówi Torres.

Prawica z TikToka

Media społecznościowe odegrały kluczową rolę dla skrajnej prawicy, umożliwiając jej liderom bezpośredni kontakt z elektoratem. „Dyskurs skrajnej prawicy rozprzestrzenia się znacznie łatwiej", mówi Besoky. „Średni czas spędzany w mediach społecznościowych przez młodych ludzi w Argentynie był kluczowy dla zwycięstwa Milei", zgadza się Torres.

Co więcej, Milei „ma armię użytkowników Twittera, którzy rozpowszechniają jego przesłanie i go bronią", mówi Carneiro. Zarządza cyfrowym ekosystemem, w którym promuje proste, emocjonalne wiadomości na masową skalę. W ten sposób „zasadniczo bada puls społeczeństwa". Reakcje są natychmiastowe, a tworzenie społeczności przebiega szybciej.

Jest też druga strona medalu. Media społecznościowe pełne są dezinformacji, fake newsów i teorii spiskowych. Według Bolsonaro, doniesienia „sugerują, że osoby w pełni zaszczepione przeciwko COVID-19 rozwijają zespół nabytego niedoboru odporności (AIDS) znacznie szybciej niż oczekiwano". W Chile fragmenty zmontowanych filmów z konserwatywną kandydatką w listopadowych wyborach prezydenckich Evelyn Matthei przedstawiały ją jako "chilijskiego Joe Bidena", sugerując, że cierpi na chorobę Alzheimera. Sugerowano, że są to boty wspierające jej radykalnego konkurenta - Kasta.

Czy skrajna prawica zostanie z nami na dłużej?

Wyborcy skrajnej prawicy nie stanowią większości. Według niektórych źródeł, skrajna prawica cieszy się poparciem około 30 procent wyborców. Jak wyjaśnia Morresi, wyborcy w pełni popierający ideologię skrajnej prawicy "są nieliczni lub nie istnieją". Są jednak osoby, "dla których sprzeciw wobec aborcji jest tak ważny, że nie ma dla nich znaczenia, czy partia broni wolnego rynku, czy protekcjonizmu". I odwrotnie. Partie skrajnej prawicy "odwołują się do różnych typów wyborców, stosując różne strategie i dyskursy". Tym sposobem udaje im się zebrać rozproszony elektorat.

Co ciekawe, skrajna prawica przyciąga nie tylko wyborców z prawicy konwencjonalnej, ale także z tradycyjnej centroprawicy, która wcześniej "była generalnie trudniejsza do zdobycia"; a także tych, którzy "wcześniej nie głosowali na prawicę" - mówi Morresi. W Argentynie niektóre analizy wskazują nawet na istnienie środowiska lewicowo-konserwatywnego, które głosuje na skrajną prawicę.

Systemy prezydenckie i drugie tury wyborów także sprzyjają kandydatom konkurującym z urzędującymi przywódcami o wysokim poziomie dezaprobaty. Tak było w przypadku Javiera Milei, gdy jego konkurent Sergio Massa pozostawił gospodarkę z inflacją przekraczającą 100 procent. Teraz, gdy Argentyna wymaga finansowego wsparcia Stanów Zjednoczonych, niewykluczone, że historia może się powtórzyć.

Przeczytaj źródło