Z jednej strony wolny duchem, energiczny, a z drugiej głęboko samotny, z poczuciem bycia niezrozumianym przez otoczenie. Tak o swojej postaci opowiada Eryk Kulm, który w filmie "Chopin, Chopin!" zagrał wybitnego kompozytora i pianistę Fryderyka Chopina. Produkcja 10 października wchodzi do kin w całej Polsce. "To jest film o każdym z nas" - mówi w RMF FM aktor.
- "Chopin, Chopin!" to film o geniuszu muzyki, ale przede wszystkim o emocjach, samotności i walce z chorobą.
- Eryk Kulm, grający Chopina, przygotowywał się intensywnie, ćwicząc grę na fortepianie nawet 6 godzin dziennie.
- Film łączy historię z współczesnością, pokazując, że każdy z nas może być jak Chopin - wystarczy ciężka praca i oddanie.
- Produkcja imponuje rozmachem: 260 aktorów, 5000 statystów, 300 historycznych pojazdów i budżet prawie 72 mln zł!
Film "Chopin, Chopin!" w reżyserii Michała Kwiecińskiego to nie tylko opowieść o genialnym kompozytorze, ale przede wszystkim intymna podróż w głąb człowieka, jego emocji, wewnętrznych zmagań, pragnień i lęków.
Chopin mieszka w Paryżu, jest u szczytu popularności. Od lekarza słyszy, że ma gruźlicę, jest śmiertelnie chory i zostało mu niewiele życia. Nie chce dzielić się tą informacją z nikim, wiedzą nieliczni.
W bardzo dużym stopniu jest to film o samotności - mówi w RMF FM Eryk Kulm. Dużo o tym rozmawialiśmy. Wszyscy czujemy tak samo tę samotność i wszyscy tak samo narzucamy maski. A potem, kiedy jesteśmy sami, to je zrzucamy. Pytanie: po co nam one? (...) To jest film również o znalezieniu prawdy. Obyśmy jako ludzie mieli szansę tej prawdy dotknąć, bez konieczności konfrontowania się z chorobą - dodaje aktor.
Kulm ma wykształcenie aktorskie i muzyczne. Przygotowania do roli były bardzo intensywne i czasochłonne. W czasie pracy przy filmie na trzy i pół miesiąca wyjechał do Francji, gdzie codziennie ćwiczył utwory Chopina, czasem nawet po sześć godzin dziennie. Największym wyzwaniem było opanowanie techniki gry na fortepianie, bo nigdy wcześniej nie musiał grać na tak wysokim poziomie. Ale muzyka Chopina została z nim również po filmie.
Jestem fanem etiud Chopina. Kocham je. Są bardzo trudne technicznie i tempa są obłędne. Wychodzi tam jego geniusz. Teraz uczę się prywatnie Etiudy Rewolucyjnej. (...) Wybrałem sobie piekielny numer, bo na lewą rękę, tylko szesnastki cały czas, przy tempie obłędnym - opowiada w RMF FM aktor.
Film wchodzi do kin, gdy równocześnie w Warszawie trwa Konkurs Chopinowski. Wspaniałe, że mamy u nas w kraju tak wielkie wydarzenie. A że się połączyło akurat w czasie z premierą filmu, to jest już najlepiej. Na tej fali można Chopina przemycić od tej strony "człowieczej", nie tylko od strony muzyki - podkreśla Eryk Kulm.
Wydaje mi się, że to jest film o człowieku i to jest film o każdym z nas. Każdy z nas mógłby się urodzić Chopinem. (...) Chcieliśmy, żeby to była siła tego filmu, że pod płaszczem kostiumu i scenografii jest dzisiejsza rzeczywistość. Naprawdę byłoby miło, gdyby młody człowiek po obejrzeniu filmu "Chopin, Chopin!" zrozumiał, że może być Chopinem. Jeżeli naprawdę się temu odda. I że jedyną granicą, która dzieli nas od sukcesu, jest praca - mówi w RMF FM aktor.
Na wrześniowym 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych film dostał nagrodę za najlepszą scenografię i najlepsze kostiumy. Odbierająca nagrodę w tej kategorii Magdalena Biedrzycka dziękowała Erykowi, że dał się namówić na cylinder, którego początkowo w ogóle nie chciał nosić.
Z cylindrem było tak, że ja po prostu zrozumiałem, że Chopin nienawidził cylindrów... Bo ja ich nie lubię (śmiech). Więc to była taka moja mała walka z Madzią, żebym cylindra nie zakładał. (...) Finalnie jednak dobrze wyszło i czuć prawdę w tym cylindrze. Ale prywatnie to nigdy nie zrozumiem idei noszenia go - mówi w RMF FM Eryk Kulm.
10 października film trafi do kin w całej Polsce. Na jakie emocje wobec swojego bohatera liczy aktor?
Chciałbym, żeby ludzie wyszli z kina z sympatią do niego. Z otwartą wrażliwością. Żeby może trochę inaczej patrzyli na ludzi, których mijają. Żeby wiedzieli, że (...) każdy człowiek ma dokładnie to samo. I na samym końcu siedzi sam w domu i zastanawia się, czy umrze jutro, czy będzie zdrowy, czy będzie sam, czy ma przyjaciół. I to chyba o to tu chodzi - wyjaśnia.
Przygotowania do tej megaprodukcji trwały ponad dwa lata. 54 dni zdjęciowe, 260 aktorów i epizodystów, ponad 5000 statystów oraz ponad 600 osób zaangażowanych w produkcję. Do tego 300 historycznych pojazdów - w tym karoce, dyliżanse, omnibusy. Ponad 1000 wypożyczonych kompletów kostiumów, 600 par butów, 200 cylindrów, setki dodatków: rękawiczek, torebeczek, parasolek, biżuterii. 8 wypożyczalni kostiumów z całej Europy, w Londynie, Paryżu, Madrycie, Berlinie, Łodzi i Warszawie.
Film kosztował prawie 72 mln złotych. To czyni go jedną z najdroższych polskich produkcji w historii polskiego kina.
Część zdjęć zrealizowano we Francji, m.in. w Bordeaux oraz w Hiszpanii na Majorce. W Polsce zdjęcia kręcono na Dolnym Śląsku, w tym w Lubiążu, Szczawnie, Żelaźnie, a także w Pszczynie i Żaganiu oraz w województwach śląskim, lubuskim, łódzkim i mazowieckim. Aktorzy grający mówią głównie w języku francuskim, a także po hiszpańsku i po polsku.
W roli George Sand oglądamy Joséphine de La Baume, Ferenca Liszta zagrał Victor Meutelet, a króla Ludwika Filipa I - Lambert Wilson.
Karolina Gruszka wcieliła się w postać Delfiny Potockiej, a Maja Ostaszewska w rolę matki Fryderyka Chopina.
W obsadzie są też m.in. Michał Pawlik, Kamil Szeptycki, Martyna Byczkowska i Dominika Ostałowska.

1 miesiąc temu
17







English (US) ·
Polish (PL) ·