Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Smutne wieści napłynęły z Dolomitów. W wypadku zginął Andreas Tonelli. Włoch był znany za sprawą podejmowania ekstremalnych wyzwań rowerowych w górach. Jego poczynania śledziły tysiące osób. Miał 48 lat.
Andreas Tonelli miał 48 lat.
Do zdarzenia doszło we wtorek 15 lipca. Jak przekazał "Bild", Tonelli spadł z wysokości około 200 metrów w rejonie Langental, nieopodal szczytu Piz Duleda. Media donoszą, że Włoch stracił panowanie nad rowerem i runął w przepaść.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje 19-letni kolarz. Doznał ataku serca w trakcie wyścigu
Kiedy Tonelli nie wracał do domu, rodzina postanowiła zgłosić zaginięcie. Wtedy rozpoczęła się akcja ratunkowa, która zakończyła się w nocy, kiedy to odnaleziono ciało sportowca.
Warto dodać, że niemal do samego końca 48-latek relacjonował swoją wyprawę za pośrednictwem swojego Instagrama. Zresztą w tym serwisie zgromadził całkiem spore grono fanów. Jego profil obserwuje 136 tysięcy osób. Po jego śmierci pojawiło się wiele komentarzy z kondolencjami dla rodziny i bliskich.
Tonelli specjalizował się w tzw. downhillu, czyli zjeżdżaniu rowerem ze stromych gór. Włoch pokonywał piekielnie trudne trasy. Warto wspomnieć, że często, aby dostać się na szczyt, z którego planował zjechać, musiał wspinać się po skałach z rowerem na plecach. W jego mediach społecznościowych można znaleźć mnóstwo relacji z wypraw.
mtu, Polsat Sport
