Troje turystów zmarło w Turcji. Chwilę wcześniej zjedli uliczne jedzenie

4 dni temu 8
street food w Stabule
Niemiecka rodzina zatruła się ulicznym jedzeniem Fot. Unsplash / Zeki Okur

Rodzinna wycieczka do Stambułu zamieniła się w dramat po tym, jak czteroosobowa rodzina z Hamburga prawdopodobnie zatruła się jedzeniem kupionym podczas zwiedzania miasta. Mimo szybkiej pomocy medycznej troje z nich zmarło, a ojciec wciąż walczy o życie. Wśród ofiar jest dwójka małych dzieci.

Daj napiwek autorowi

Do tragedii doszło 12 listopada, kiedy rodzina przebywała na urlopie w Stambule. Według relacji tureckiej agencji DHA turyści spędzili dzień jak wielu odwiedzających miasto – próbując lokalnych przysmaków w dzielnicy Ortaköy, która słynie z targowisk ulicznych.

Następnego ranka cała czwórka zgłosiła się do szpitala z objawami silnego zatrucia pokarmowego: nudnościami i wymiotami. Po krótkiej obserwacji zostali odesłani do hotelu. Kilka godzin później sytuacja drastycznie się pogorszyła – 3-letnia dziewczynka i 6-letni chłopiec zostali znalezieni nieprzytomni w pokoju. Pomimo natychmiastowego przewiezienia do szpitala dzieci nie udało się uratować.

W piątek, 14 listopada, potwierdzono kolejną śmierć: zmarła także matka. Ojciec trafił na oddział intensywnej terapii i został zaintubowany. Zanim stracił przytomność, zdążył opisać lekarzom, co rodzina jadła dzień wcześniej.

Turyści z Hamburga mieli kupić nadziewane małże od ulicznego sprzedawcy oraz spróbować kokoreçu, czyli grillowanych cielęcych jelit, popularnych w tureckim street foodzie. Odwiedzili również jedną z okolicznych restauracji. Wieczorem, wracając do hotelu w dzielnicy Fatih, dokupili jeszcze tureckie słodycze i wodę. W mediach pojawiły się także informacje, że rodzina mogła zjeść kumpir – znane w Turcji pieczone ziemniaki z dodatkami.

Turecka prokuratura wszczęła dochodzenie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Policja zatrzymała trzy osoby, a restaurację, w której jedli turyści, natychmiast zamknięto. Służby miejskie dokonały także kontroli u ulicznego sprzedawcy małży.

Kuchnia turecka jest aromatyczna, ale street food wymaga ostrożności

Turecka kuchnia słynie z intensywnych smaków i ulicznych przekąsek, które dla wielu turystów są obowiązkowym punktem programu. Niektóre z nich mogą jednak stanowić ryzyko, jeśli przygotowywane są niezgodnie z zasadami higieny.

Chociażby midye dolma, czyli małże faszerowane ryżem bardzo łatwo mogą ulec zepsuciu, jeśli przechowywane są w nieodpowiedniej temperaturze. Skażenie bakteriami lub toksynami jest jednym z najczęstszych zagrożeń. Z kolei wspomniany już kokoreç wymaga starannego czyszczenia, odpowiedniej obróbki i wysokiej temperatury. W przeciwnym razie może być nośnikiem bakterii.

W Turcji – jak w wielu krajach o gorącym klimacie – szczególnie niebezpieczne mogą być właśnie produkty szybko psujące się: owoce morza, mięso oraz dania zawierające podroby. Już niewielkie odstępstwa od zasad higieny mogą prowadzić do poważnych zatruć, a niestety street food sprzedawany z niecertyfikowanych punktów często nie podlega regularnym kontrolom sanitarnym.

Jak bezpiecznie jeść za granicą?

Podróżując, warto zachować ostrożność także w kwestii żywności:

  • wybieraj sprawdzone, zatłoczone punkty, gdzie jedzenie ma szybki "obrót",
  • unikaj surowych owoców morza i podrobów kupowanych na ulicy,
  • zwracaj uwagę na warunki przechowywania – w upale to kluczowe,
  • pij wyłącznie wodę butelkowaną,
  • obserwuj, czy sprzedawca stosuje podstawowe zasady higieny.
  • Niestety, w przypadku rodziny z Hamburga nie wiadomo jeszcze, która potrawa doprowadziła do tragicznego zatrucia w Stambule. Śledczy próbują ustalić, co dokładnie było źródłem skażenia i w którym miejscu doszło do zaniedbań. Tragedia przypomina jednak, jak ważna – nawet podczas wakacji – jest ostrożność przy wyborze jedzenia.

    Przeczytaj źródło