Aż siedem województw stwierdziło, że jednak nie będzie tworzyć Centrów Integracji Cudzoziemców, dwa kolejne w ogóle nie brały udziału w naborze. Łącznie miało powstać 49 takich placówek w różnych regionach kraju, ale pozostała tylko na papierze. Sprawdziliśmy, co dzieje się z projektem kilka miesięcy po kampanii wyborczej i protestach.
Centra Integracji Cudzoziemców znalazły się w centrum kampanijnej nagonki przed wyborami prezydenckimi. Prawicowi politycy straszyli, że rząd buduje „ośrodki integracji nielegalnych imigrantów”, Karol Nawrocki nazwał nawet centra „apartamentami dla nielegalnych migrantów”, w wielu miastach odbywały się protesty. Politykom PiS nie przeszkadzał fakt, że pierwsze CIC powstały za rządów PiS, a obecny rząd projekt miał kontynuować. Łącznie miało powstać 49 takich placówek w różnych regionach kraju.
Miało, bo jak potwierdza nam Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, liczba ta pozostała tylko na papierze.
Siedem województw wycofało się z projektów
Od początku Centra Integracji Cudzoziemców nie miały nic wspólnego ani ze strzeżonymi ośrodkami dla cudzoziemców, które prowadzi Straż Graniczna, ani z ośrodkami otwartymi, które działają pod nadzorem Urzędu do spraw Cudzoziemców. To placówki funkcjonujące jako punkty informacyjno-usługowe dla obcokrajowców, którzy przebywają w Polsce legalnie. Z założenia służyć mają głównie obywatelom Ukrainy i Białorusi, bo wśród cudzoziemców stanowią oni dwie największe grupy.






English (US) ·
Polish (PL) ·