Wody Polskie mają nowy plan na wypadek powodzi. Mieszkańcy oburzeni

10 godziny temu 4

Mieszkańcy gminy Stronie Śląskie nie przebierają w słowach po tym jak Wody Polskie ogłosiły nowy plan zabezpieczeń przed powodzią. W Goszowie, Stójkowie i Bolesławowie mają powstać trzy wielkie, suche zbiorniki retencyjne, co oznacza konieczność wywłaszczeń. Decyzja zapadła po konsultacjach społecznych, ale jak podkreślają powodzianie - wbrew nim, bo mieszkańcy domagali się zupełnie innych rozwiązań.

  • Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

Czujemy się oszukani - powiedziała dziś RMF FM Bożena Kluza, sołtys wsi Goszów, w której ma powstać jeden ze zbiorników. Wszystko wskazuje na to, że część wsi będzie musiała zostać przeniesiona, aby uwolnić miejsce pod budowę zabezpieczeń. Protesty trwały od miesięcy, mieszkańcy z pomocą hydrologów i architektów przygotowali nawet własną koncepcję, ale po opublikowaniu gotowego planu stało się jasne, że została wyrzucona do kosza. Chcieliśmy przeforsować budowę mniejszych, ale gęściej położonych zbiorników, które nie kolidują z zabudowaniami. Jeszcze dwa tygodnie temu Wody Polskie analizowały ten pomysł i wydawało się, że zaakceptują koncepcję społeczną. Nie wiem, co się wydarzyło w ciągu tych dwóch tygodni, że podjęli inną decyzję. Pan Zaleski, który jest odpowiedzialny za program, prezes Balcerowicz i Pan Kierwiński nas oszukali. Obiecali publicznie, że nie zrobią nic bez naszej zgody, a jednak to zrobili - powiedziała sołtys reporterce RMF FM - Martynie Czerwińskiej. 

Wody Polskie zaznaczają w mediach społecznościowych, że wzięły pod uwagę zdanie mieszkańców i w porównaniu do planu z początku roku nastąpiła jedna ważna zmiana. Zbiornik nie powstanie w Radochowie, ale w Stójkowie. Kolejne mają zostać wybudowane w Goszowie i Bolesławowie. Oprócz tego program zakłada budowę nowego zbiornika Stronie Śląskie, rząd przeznaczył 16,2 mln zł z rezerwy MSWiA na zaprojektowanie tego obiektu. Ta wersja zabezpieczeń według wyliczeń na podstawie danych hydrologicznych, meteorologicznych i technicznych okazała się według Wód Polskich najbezpieczniejsza.

Mieszkańcy są przekonani, że duże zbiorniki nie ochroniłyby wszystkich mieszkańców. Ludzie powyżej zbiornika, nie będą w ogóle chronieni. Druga sprawa, że my już przeżyliśmy katastrofę budowlaną na tamie. To, co się wydarzyło, to nie była powódź, tylko tsunami, które zabierało wszystko, co stanęło mu na drodze. Nikt z Wód Polskich nie jest w stanie nam zagwarantować, że zbiorniki będą niezawodne, że znów nie zdarzy się awaria - tłumaczy Natalia Skierkowska, radna gminy Stronie Śląskie, która również została poszkodowana podczas ubiegłorocznej powodzi.Właśnie przeprowadziła się do nowego domu. 

W podobnym tonie wypowiadają się mieszkańcy Goszowa. Mniejsze, ale liczne zbiorniki są bezpieczniejsze. Jeśli dojdzie do jakiejś awarii, wodę będą łapać kolejne - mówią RMF FM. Kolejny argument to niszczenie krajobrazu. Stronie Śląskie żyje z turystyki, a tych przyciągają przede wszystkim piękne widoki na góry. W okolicy kwitnie agroturystyka. Jeśli zabetonujemy wszystko i zostawimy suche wielkie zbiorniki, to kto tu do nas przyjedzie? Budynki można wybudować od nowa, ale krajobrazu nikt nam nie zwróci, nie da się go przenieść w inne miejsce. Ta gmina nie będzie funkcjonowała, nie będziemy w stanie prowadzić działalności, wszystko podupadnie - mówi Magdalena Tybel-Lorenc, prezes Stowarzyszenia Dla Rozwoju Doliny Białej Lądeckiej. 

Ostatni argument to konieczność przesiedleń. Około 100 rodzin będzie musiało przenieść swoje dobytki w inne miejsca, aby uwolnić miejsce pod budowę zbiorników. Wysiedlenia dotyczą nie tylko zagrożonych powodzią terenów, ale także tych, do których wielka woda nigdy nie dotarła. Budowałem dom kilka lat, włożyłem w to mnóstwo czasu i pieniędzy. Dostałem pozwolenie na budowę, wybrałem bezpieczne miejsce na górce i teraz wszystko zostanie zaprzepaszczone - mówi mieszkaniec Goszowa. To nielogiczne, aby w centrum miejscowości, gdzie jest gęste zaludnienie planować taką inwestycję, kiedy mamy alternatywę. Jestem ciekawa, czy przy wycenianiu inwestycji, ktoś weźmie pod uwagę, że budowa domu w górach pochłania więcej czasu i pieniędzy niż w miejscowościach, gdzie jest płasko. Jestem przerażona - dodaje Pani Magda. Szef MSWiA Marcin Kierwiński, podkreślał jednak wielkokrotnie, że nieruchomości będą uczciwie wyceniane, a wypłaty będą zawierały nadwyżkę.

Mieszkańcy mówią, że konsultacje społeczne, które odbyły się na przełomie zimy i wiosny, w ogóle nie powinny zostać tak nazwane. To były raczej spotkania informacyjne, wykład. Zaledwie kilka osób miało szansę zadać pytanie, nie każdy uzyskał odpowiedź - mówią poszkodowani. Wody Polskie wyliczają jednak, że konsultacje objęły 12 spotkań w całym regionie, podczas których zgłoszono aż 425 uwag oraz 17 propozycji konkretnych działań. Wszystkie miały zostać przeanalizowane. Rozmowy z lokalną społecznością i budowanie świadomości społecznej o konieczności zabezpieczenia tych terenów na przyszłość są dla nas niezwykle ważne - powiedziała wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Magdalena Roguska. 

O drobiazdowej analizie wszystkich uwag zapewniał też na Dolnym Śląsku prezes Wód Polskich - Mateusz Balcerowicz. Natalia Skierkowska ma jednak wątpliwości. "Nie znam, ani jednej osoby, która otrzymała odpowiedź na przesłane pytanie. Jako Rada Miasta 29 maja 2025 podjęliśmy uchwałę, której treść miała akceptację społeczną. Przesłaliśmy również pytania przygotowane przez Radnych, Komisję Odbudowy oraz mieszkańców. Do dziś nie otrzymaliśmy ustosunkowania się do powyższej uchwały, ani odpowiedzi na pytania, które złożyliśmy jako Samorząd" - pisze w mediach społecznościowych radna. Te konsultacje to był taki pic na wodę, oni już wiedzieli co zrobią, nikt nas nie chciał słuchać - podsumowuje sołtys Goszowa. Ten argument mieszkańcy chcą wykorzystać przy kolejnych próbach zablokowania inwestycji w kształcie, który proponują Wody Polskie.

Mieszkańcy zaznaczają, że nie są przeciwnikami budowy zabezpieczeń, ale liczyli na inne rozwiązania. Kiedy okazało się, że to niemożliwe, nastąpiła pełna mobilizacja. W piątkowy poranek powstał list radnych ze sprzeciwem, który ma trafić do Banku Światowego. Ta instytucja ma współfinansować inwestycję, ale jak wiadomo, niechętnie angażuje się w projekty, które budzą protest. Radni mają nadzieję, że to pokrzyżuje plany Wód Polskich. Swój protest przygotowują też mieszkańcy Goszowa, zbieranie podpisów już ruszyło. Ich pismo ma trafić także do Prezydenta i Sejmu. Bożena Kluza obawia się, że Wody Polskie planują powtórkę z 2019 kiedy do budowy zbiorników - mimo wielkich planów nie doszło. Podejrzewamy, że powiedzą myśmy chcieli budować, ale ludzie nie chcieli. I nie powstanie nic. Tym razem do tego nie dopuścimy. Nie wyrażamy zgody na duży, betonowy zbiornik, ale chcemy małe zbiorniki, które nie wymuszają wywłaszczeń. To taki wybieg, żeby omamić opinię publiczną i na nas zrzucić odpowiedzialność, nie pozwolimy sobie na to, nie poddamy się - mówi RMF FM sołtys Goszowa.  

Ostateczna decyzja o kształcie programu zabezpieczeń zapadnie, kiedy Wody Polskie we współpracy z rządem znajdą pieniądze na finansowanie inwestycji. Wtedy będzie wiadomo, na co można sobie pozwolić. Projektowanie i budowa zajmie kilka lat.

Przeczytaj źródło