Zaczynał w czasach "badylarzy". Dziś obraca milionami z kwiatów

1 miesiąc temu 34

"Biznes Klasa" to program money.pl dostępny w serwisie YouTube. Szef redakcji Łukasz Kijek prowadzi w nim rozmowy z obecnymi i byłymi szefami największych firm, a także z ludźmi z otoczenia biznesu - o ich życiu, biznesie, zarobkach i wielu innych sprawach. Gościem ostatniego odcinka był Karol Pawlak, współtwórca Vitroflory. Zobacz całą rozmowę.

200 mln zł na kwiatach – biznes, który kwitnie. Karol Pawlak w Biznes Klasie

Od "badylarza" do milionowych obrotów

Karol Pawlak pochodzi z rodziny ogrodników, której tradycje sięgają czterech pokoleń.

- Ja byłem "badylarzem", podobnie jak ojciec i dziadek. A pradziadek był ogrodnikiem u hrabiego Lipskiego (Wojciecha Lipskiego herbu Grabie - działacza społecznego i narodowego - przyp. red.) - wspominał. W 1977 roku Pawlak rozpoczął własną działalność, a pierwszą pracę dyplomową pisał o gerberach, które w PRL-u były prawdziwym hitem.

Pierwsze lata działalności okazały się trudne. - W 1977 roku budowałem pierwszą szklarnię. Miałem chryzantemy w polu, które miały być przeniesione do szklarni, ale mróz zniszczył wszystko. Już te pieniądze miałem policzone i wydane. To była nauczka na lata - opowiadał.

Od gerber do bylin

Zmiany gospodarcze po 1989 roku zmusiły firmę do zmiany kierunku. Sadzonki gerber przestały się sprzedawać, a rynek otworzył się na produkty z Holandii. Vitroflora postawiła więc na rośliny rabatowe, a z czasem największą siłę zbudowała w bylinach. - To właśnie w bylinach jesteśmy w czołówce światowej. Mamy najbogatszy asortyment w Europie - mówił Pawlak.

Dziś katalog firmy liczy tysiące pozycji, a roczna produkcja sięga nawet 100 mln sadzonek. - Cena takiej sadzonki waha się od 40 groszy do około 7 złotych. To niskomarżowy produkt, a presja cenowa ze strony sieci jest ogromna - podkreśla.

Ekspansja zagraniczna

Vitroflora działa nie tylko w Polsce. Firma ma laboratorium w Tajlandii, gospodarstwa w Portugalii i Holandii. - W Portugalii kupiliśmy firmę, która była praktycznie bankrutem. Postawiliśmy ją na nogi, mamy tam dziś ponad 10 hektarów pod osłonami - tłumaczył Pawlak.

Przejęcie firmy w Holandii dało efekt synergii. - Właściciele chcieli sukcesora, a dla nas to była szansa na wejście do dużych firm holenderskich, które niechętnie wpuszczały kogoś z Polski. Dziś nasi partnerzy są zaskoczeni, jak duże mamy kompetencje - mówił.

Skala biznesu i wyzwania

Łączne przychody spółek, w których uczestniczy Pawlak, przekraczają 200 mln zł rocznie. - Marża jest bardzo zróżnicowana, a ostatni rok był słabszy. To branża niskomarżowa, koszty rosną, a klienci nie są skłonni do podnoszenia cen - podkreślał.

Rosnące koszty pracy firma równoważy inwestycjami w robotyzację. - Kupiliśmy pięć robotów, które potrafią sadzić rośliny in vitro. Dziś to się szybko zwraca, w najlepszym razie w rok - mówił. W sezonie w Vitroflorze pracuje nawet tysiąc osób, a sama główna siedziba zatrudnia około 250.

Zmieniający się rynek

Pawlak zauważa, że rynek ogrodniczy przeszedł głęboką globalizację. - Nikt nie wie, że pelargonia na balkonie ma początek w Kenii czy Ugandzie. Klient nie akceptuje niższej jakości - zaznaczał.

Zmieniła się także struktura sprzedaży. Tradycyjne kwiaciarnie znikają, a ich miejsce zajmują sieci handlowe i stacje benzynowe. - To są gotowe bukiety, zupełnie inny model - mówił. Jednocześnie przestrzega przed łatwym wejściem do branży. - Obawiam się, że ogrodnictwo nie jest dziś dobrym pomysłem na biznes. To wysokie nakłady i niska rentowność - dodawał.

Europa, konkurencja i przyszłość

Rozmówca odniósł się też do zmian na rynku rolnym i Zielonego Ładu. - Presja jest z sieci i z banków - relacjonował. Wskazał również zagrożenia płynące z otwarcia rynku na Ukrainę czy Amerykę Południową. - Jeżeli zostanie wystawione na tę konkurencję, to nasze rolnictwo przegra - podsumował.

Karol Pawlak zauważa, że Polska dziś budzi ogromne zdziwienie u zagranicznych partnerów. - Mam bardzo dużo gości, którzy przyjeżdżają i są zszokowani Polską. Pytają, jak to możliwe, że kraj nagle tak się zmienił. Odpowiadam, że pracujemy, rozwijamy się i inwestujemy - mówi. To, co jeszcze kilka lat temu mogło wydawać się nieosiągalne, dziś staje się rzeczywistością.

W poprzednich odcinkach "Biznes Klasy" Łukasz Kijek rozmawiał z:

Przeczytaj źródło