W analizie Marcina Łuniewskiego, dziennikarza specjalizującego się w Rosji, kraj ten stoi przed dramatycznymi wyborami. – Rosja jest państwem mafijnym w tym sensie, że oczywiście bogacą się tylko ci najbliżsi zausznicy Putina – mówi w rozmowie na kanale Momenty, autor książki „Rosja. Od rozpadu do faszystowskiej dyktatury. Scenariusze przyszłości 2026-2036”.
W rozmowie z Marcinem Łuniewskim, autorem książki „Rosja. Od rozpadu do faszystowskiej dyktatury. Scenariusze przyszłości 2026-2036” analizującej możliwe ścieżki rozwoju Rosji w najbliższej dekadzie, wyłania się obraz kraju uwikłanego w wewnętrzne konflikty, ideologiczne manipulacje i wojenne konsekwencje. Łuniewski, opierając się na rozmowach z ekspertami i niezależnymi źródłami, kreśli scenariusze od potencjalnego rozpadu federacji po umocnienie faszystowskiego reżimu.
Książkę można kupić na stronie.
CAŁA ROZMOWA:
„Ruski świat” Dugina i filar putinizmu
Łuniewski szczegółowo opisuje mechanizmy władzy w Rosji, gdzie ideologia miesza się z mafijnymi strukturami.
–Kreml z czasów Władimira Putina nie ma żadnej ideologii. Władimir Putin potrafi brać z przeszłości, z teraźniejszości to, co mu najbardziej odpowiada i gdzieś to skleić, żeby to mobilizowało ludzi, żeby zyskiwało mu poklask – mówi Marcin Łuniewski.Podkreśla, jak Putin czerpie z symboli sowieckich, jak czerwona gwiazda czy hymn ZSRR, mimo kapitalistycznego charakteru gospodarki. Jednocześnie wojna w Ukrainie wzmacnia ultranacjonalizm, zbliżony do faszyzmu, z koncepcją „ruskiego świata” promowaną przez Aleksandra Dugina.
– Ten rosyjski świat, ten ruski świat przybrał na znaczeniu i możliwe w jednym z tych scenariuszy, że ta przyszłość, jeśli się potoczy w stronę ultra prawicowości, faszyzmu, jeszcze większych represji i cały czas wrogości w stosunku do Zachodu, to ten rosyjski świat połączony z tą specjalną operacją wojskową stanie się jednym z filarów putinizmu – wyjaśnia ekspert.Rosyjska władza. Kto ma dostęp do „ucha Putina”?
W kontekście rządzenia Rosją Łuniewski rozwiewa mity o absolutnej władzy Putina.
– Putin to jest taki trochę Ludwik XV, że on jest monarchą absolutnym, natomiast Ludwik XV rządził dzięki temu, że arystokracja dała mu rządzić i akceptowała jego rządy. Tutaj Putin musi godzić interesy przeróżnych grup. On jest tym ostatecznym rozjemcą – mówi Marcin Łuniewski.Zaznacza, że struktura władzy opiera się na koteriach, majątku i dostępie do "ucha Putina", a nie na formalnych stanowiskach. Proces „nacjonalizacji” to w rzeczywistości deprywatyzacja – odbieranie aktywów jednym oligarchom i przekazywanie lojalniejszym.
– Tak naprawdę to jest taki reket tylko w białych rękawiczkach. Już nie przychodzą panowie jak w latach 90. w Moskwie z bronią albo z kijami bejsbolowymi – dodaje.Łuniewski wspomina także o weteranach jako potencjalnej nowej elicie i zagrożeniu dla rosyjskiego społeczeństwa. Ekspert wprost ostrzega przed konsekwencjami wojny: – Na froncie jest ze 300, 400, 500 tysięcy żołnierzy, którzy się przewijają. To są często ludzie zdegenerowani. Oni się albo zdegenerowali w trakcie wojny, albo to są często byli więźniowie, albo degeneraci, którzy po prostu trafili do wojska, jacyś alkoholicy, przemocowcy. Jak ta masa wróci do cywila, to niech to nawet będzie 200 tysięcy ludzi. 90 procent z nich jest naprawdę zdegenerowana – podkreśla Marcin Łuniewski.
Kreml boi się ich powrotu, bo mogą wywołać chaos: utrata dodatków finansowych, problemy z PTSD, brak pracy i wzrost przestępczości. Były przypadki po wojnach w Czeczenii czy Afganistanie, gdzie weterani dołączali do radykalnych grup. Dlatego Putin przedłuża kontrakty i unika mobilizacji.
– Kreml chce, żeby jak najdłużej ci ludzie pozostali na froncie albo w koszarach, bo im kontrakt będzie obowiązywał przez następne na przykład 5 lat, żeby broń boże ta masa nie wróciła do kraju – podkreśla ekspert.„Zgniły Zachód” według Rosji i weterani w Dumie
By rozładować napięcia, Kreml planuje ideologiczne wzmocnienie. – Władimir Putin, żeby rozładować te emocje, podejrzewam, że jeszcze bardziej pójdzie w taki antyzachodni dyskurs, w taki super ultranacjonalizm. Ta specjalna operacja wojskowa będzie za chwilę na równi z kultem wojny II światowej – mówi Marcin Łuniewski.
W 2026 roku połowa deputowanych Dumy ma być weteranami, by stworzyć lojalną kadrę. – Połowa deputowanych Dumy to mają być weterani wojny w Ukrainie, żeby wykuć nową kadrę, która będzie wdzięczna Putinowi, ale też pokazać tym, którzy zaczną wracać: wasi koledzy broni, wasi bracia z frontu, to jest nowa elita kraju – wyjaśnia.
Łuniewski widzi też nadzieję w schizofrenii elit: nienawiść do "zgniłego Zachodu", ale tęsknota za zachodnim stylem życia.
– To jest taka znowu trochę schizofreniczna Rosja. Z jednej strony Zachód jest zgniły, mówią gejropa, że ta Europa to jest Sodoma, tam nic nie ma. A z drugiej strony oni mają willę nad Como, dzieci studiują w Paryżu, w Anglii – mówi Marcin Łuniewski. To może prowadzić do resetu po Putinie, ograniczenia ambicji imperialnych i próby normalizacji z Zachodem.







English (US) ·
Polish (PL) ·