Iga Świątek mogła poczuć się zirytowana. Na konferencji po jednym z meczów w Pekinie dziennikarz popisał się analizą psychiki Polki. I choć pytanie z tezą nie było zbyt zręczne, to jednak zmianę mentalną Polki można podsumować krótko: miło już było. Teraz Świątek jest jeszcze bardziej asertywna i radźcie sobie z tym.
Screen z https://www.youtube.com/watch?v=_w3VJsWMvXc&t=251s
- Iga (...), wydaje mi się, że przez ostatni rok, może 18 miesięcy, zmieniłaś się trochę, jeśli chodzi o twoją osobowość na korcie. To znaczy: jest w tobie więcej ekspresji, trochę więcej agresywności. Czy rzeczywiście można tak powiedzieć? Czy w takim wypadku myślisz, że to może ta zmiana nastąpiła, odkąd Aryna prześcignęła cię w rankingu i teraz pokazujesz więcej determinacji, by odzyskać pozycję numeru 1? - takie pytanie zadał dziennikarz po meczu w turnieju w Pekinie, w którym Iga Świątek odprawiła z kwitkiem reprezentantkę gospodarzy Yuan Yue 6:0, 6:3. I trudno się dziwić, że zirytowało to nieco Polkę. Sama długość pytania mogła być trudna do zniesienia, a postawiona w nim teza jeszcze dolała oliwy do ognia.
Iga Świątek zirytowana pytaniem dziennikarza
- Cóż, dziękuję za tę "dogłębną" analizę, ale... Nawet nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzieć - mówiła Polka. - Nie jestem inną osobą, bo jestem numerem dwa. Nie zachowuję się inaczej, ponieważ jestem druga. Nie myślę o tym codziennie. A zwłaszcza w trakcie meczu, kiedy mam zadanie do wykonania. Myślę, że może jestem inna, ponieważ jestem starsza lub bardziej doświadczona, lub coś takiego. Ale nie powiedziałabym, że rankingi mają coś z tym wspólnego - kontynuowała.
Ale to nie był koniec. - Okej, po tym, jak opublikowałam swoje wyjaśnienia na Instagramie, były turnieje na początku roku, kiedy myślałam o numerze 1 trochę za dużo. Ale to była tylko taka chwila, kilka tygodni. Moim zdaniem nigdy nie powinno być tak, że twoja osobowość zmienia się z powodu czegoś takiego. To byłoby dziwne. To mogłoby zachwiać równowagę. Myślę, że to nie byłoby zdrowe - skończyła.
Iga Świątek jeszcze bardziej asertywna
Choć pytanie mogło być irytujące, a postawiona w nim teza nietrafiona, to sama kwestia zmiany, która zaszła u Igi Świątek w ostatnim roku, jest ciekawa. Sama Polka przyznała, że jest już trochę inna. I nie chodzi tylko o pracę na korcie z trenerem Wimem Fissette'em, której wymierny efekt oglądaliśmy podczas zwycięskiego dla Polki Wimbledonu. Poza kortem Świątek też się zmieniła. Na pewno jest jeszcze bardziej asertywna na konferencjach prasowych. Już wcześniej zabierała głos w ważnych dla siebie kwestiach, ale teraz robi to jeszcze mocniej i jeszcze dosadniej. Przekonują się o tym dziennikarze, jak choćby ten, który zapytał ją o to, czy nie wplotłaby sobie koralików we włosy. Nie on jeden zresztą.
A ostatnio, już po kolejnym meczu w Pekinie (z Kolumbijką Camilla Osorio), Świątek skrytykowała przepisy WTA, które określają liczbę wymaganych turniejów dla tenisistek z czołówki rankingu. Nazwała te wymogi "szalonymi". "Nie sądzę, aby jakakolwiek czołowa zawodniczka był w stanie spełnić te kryteria, na przykład zagrać w sześciu turniejach rangi 500. Po prostu nie można wcisnąć tego w harmonogram. Musimy wykazać się rozsądkiem, a nie troszczyć się o przepisy".
Miło już było, ale to dobra wiadomość dla kibiców tenisa
Jednym zdaniem: miło już było. Teraz Iga Świątek jest jeszcze bardziej asertywna i radźcie sobie z tym. I nieważne, z jakiej przyczyny to się stało. Czy dlatego, że jest starsza, czy dlatego, że straciła pozycję numer 1. Czy też dlatego, że mocno przeżyła wpadkę dopingową, którą przywołała w Pekinie, kiedy wspomniała o "wyjaśnieniach na Instagramie". A może swoją cegiełkę do tego dołożył Sport.pl i Łukasz Jachimiak, gdy postawił ostrą, ale w tamtym czasie uzasadnioną tezę w artykule: "Świątek rozpada się na naszych oczach".
Co Iga Świątek w sobie przepracowała, pozostanie jej tajemnicą. I dobrze. Najważniejsze, że pewna siebie Polka to świetna wiadomość dla kibiców tenisa.

1 miesiąc temu
16







English (US) ·
Polish (PL) ·