Najbardziej kontrowersyjny pocisk świata powraca. Ta broń Rosjan ma nieograniczony zasięg i niszczy podczas lotu

3 godziny temu 55

Ta historia nie opiera się na jednym przecieku czy pojedynczej obserwacji, bo w rzeczywistości jest to splot wielu drobnych sygnałów. Rzadki samolot radarowy nagle stacjonujący w arktycznej bazie, maszyny telemetryczne powiązane z rosyjską agencją atomową stojące na płycie lotniska, śmigłowce transportujące ludzi i sprzęt w stronę odludnej wyrzutni oraz tymczasowe strefy zakazu lotów i żeglugi wyznaczone w powietrzu i na morzu. Nic z tego wszystkiego nie dowodzi bezpośrednio, że wystrzelenie jest nieuchronne, ale wszystko wskazuje na to, że Moskwa przygotowuje się do kolejnej próby jednego z najbardziej kontrowersyjnych projektów – pocisku manewrującego 9M730 Burewiestnik. Mowa tutaj o broni napędzanej przez potęgę atomu i z taką też potęgą latającą w swojej głowicy, która jest reklamowana często jako mająca “nieograniczony” zasięg.

Arktyczne lotniska Rosji już nie milczą. Czy oznacza to kolejny test nuklearnego pocisku manewrującego?

Niezależny monitoring w pierwszej połowie sierpnia zarejestrował wzmożoną aktywność lotniczą w Rogaczewie, głównej bazie lotniczej na południowej wyspie Nowej Ziemi. Najbardziej uderzająca była obecność samolotu wczesnego ostrzegania A-50U (typu praktycznie nieobecnego w Arktyce od 2022 roku) obok transportowców An-72, An-26, Ił-76, a nawet pary myśliwców Su-35S. Z kolei śmigłowce przerzucały ludzi i wyposażenie na północ, bo do Pankowa, czyli nadbrzeżnego poligonu, gdzie znajduje się system startowy Burewiestnika. Na tym samym lotnisku pojawiły się również maszyny Ił-976, czyli platformy telemetryczne powiązane z Rosatomem. Ich zadanie jest proste – obserwować loty rakiet.

Czytaj też: Pancerna bestia do zrzucania z nieba. Chiny uderzą nowym wozem tam, gdzie nikt się nie spodziewa

Najnowszy rosyjski myśliwiec zestrzelony, zdjęcia wraku Su-35,Su-35

Wszystko to sugeruje, że Rosja miała zamiar przeprowadzić próbę nie byle jakiej broni. Zwłaszcza że w połowie miesiąca pojawiły się ostrzeżenia publiczne, kiedy to rosyjskie władze wydały komunikaty NOTAM obejmujące szeroki akwen na zachód od Nowej Ziemi oraz ogłosiły ostrzeżenia morskie wokół archipelagu. Restrykcje lotnicze obowiązywały do 25 sierpnia, a w pobliżu Pankowa krążyło kilka jednostek i to ewidentnie w rolach wsparcia. Zbieżność czasowa pasuje do doniesień badaczy i zachodnich źródeł wywiadowczych, którzy wskazują na wyjątkowo wysoką aktywność w rejonie poligonu, a to samo w sobie sugeruje otwarcie okna dla ewentualnego testu.

Czytaj też: Przerażająca maszyna pojawiła się na niebie. Chiny skopiowały potęgę USA?!

Co więc mogła testować Rosja? Odpowiedź na to zapewnia sam charakter oraz przeszłość Pankowa, czyli minimalistycznej placówki rosyjskiej o surowym charakterze. Leży około 170 km na północ od Rogaczewa i funkcjonuje sezonowo i jest to miejsce, które od lat analitycy źródeł otwartych wiążą z rosyjskim programem pocisków nuklearnych, a to po serii nieudanych prób przygotowuje się do kolejnej próby jednego z najbardziej kontrowersyjnych projektów – pocisku manewrującego 9M730 Burewiestnik w latach 2017-2020. Wygląda na to, że po pięciu latach rozwoju lub poprawek, Rosjanie wrócili do prób tej innowacyjnej broni w praktyce.

Czym jest rosyjski pocisk 9M730 Burewiestnik?

Burewiestnik, znany w kodzie NATO jako SSC-X-9 Skyfall, jest próbą wcielenia w życie eksperymentalnej koncepcji użycia kompaktowego reaktora jądrowego nie tylko do zasilania elektroniki, lecz także do podgrzewania powietrza napędzającego pocisk, co teoretycznie dawałoby mu zdolność lotu praktycznie bez ograniczeń czasowych. W 2018 roku Władimir Putin reklamował go jako “niezwyciężonego”. W 2023 roku ogłosił nawet “ostateczny, udany test”, choć tego stwierdzenia nigdy niezależnie nie potwierdzono. Zachodni analitycy podkreślają natomiast fatalną historię prób i nierozwiązane problemy techniczne.

Wystrzelenie 9M730 Burewiestnik

W koncepcji otwartego cyklu powietrze przepływa przez bardzo gorące elementy reaktora i opuszcza dyszę wylotową. W efekcie nawet jeśli strumień nie ulega aktywacji, materiały reaktora mogą się erodować i wydzielać radioaktywne cząstki do spalin. To właśnie z tego powodu Stany Zjednoczone zrezygnowały w latach 50. z własnego programu nuklearnego pocisku manewrującego, czyli Project Pluto. Współczesne analizy Burewiestnika powtarzają te same obawy, bo każdy rutynowy lot czy katastrofa może być równoznaczna ze skażeniem wzdłuż trasy lotu lub w morzu.

Czytaj też: Niemcy przestawiają wajchę. To niczym powrót do czasów II wojny światowej

9M730 Burewiestnik w locie

Rosja już zapłaciła cenę. 8 sierpnia 2019 roku podczas operacji wydobywczej w pobliżu osady Nionoksa nad Morzem Białym doszło do katastrofy. Zginęło wtedy pięciu specjalistów Rosatomu, a lokalny poziom promieniowania chwilowo wzrósł. Wydarzenie (później powiązane przez amerykańskie źródła z próbą podniesienia z dna morskiego modułu reaktora po nieudanym teście) pozostaje trzeźwiącym przypomnieniem, jak bezwzględne bywają tego typu systemy uzbrojenia, gdy coś zawiedzie. Jednak dziś (27 sierpnia 2025) nie wiemy nic na temat tego, czy start ulepszonego pocisku 9M730 Burewiestnik rzeczywiście miał miejsce. Rosja nie uchyliła jeszcze rąbka tajemnicy co do swojej niedawnej aktywności w tym nietypowym rejonie. Równie prawdopodobne jest, że aktywność dotyczy próbnych ćwiczeń, walidacji bezpieczeństwa lub odwołanej próby.

Przeczytaj źródło