Data utworzenia: 4 listopada 2025, 5:30.
Państwo Wiśniewscy pół wieku są małżeństwem. Pani Elżbieta ponad 25 lat temu straciła nogę. Pracowała w PGR, winda obcięła jej kończynę pod kolanem. Kobieta do dziś porusza się na wózku. Mąż pani Elżbiety, Andrzej, 15 lat temu stracił wzrok. Małżonkowie ze Żnina nie mają tego komfortu, że odkręcą zawór przy kaloryferze i w domu popłynie ciepło. Jak sobie radzą? Towarzyszyliśmy im przy codziennej czynności, jaką jest palenie w piecu. — Gdyby nie pomoc córek, nie dalibyśmy rady — mówią małżonkowie.
Państwo Wiśniewscy zamieszkują w jednym z domów w Żninie. Sytuacji nie ułatwili im sąsiedzi, którzy rozmontowali schody prowadzące do komórki na węgiel. Elżbieta i Andrzej zdają się być ponad wszelkimi przeciwnościami, jakie niesie im los. Po prostu od tego czasu przestali palić węglem, a zdecydowali się tylko na drewno. Na co dzień obowiązkiem jednej z córek jest przygotować siatki z drwami do palenia, zostawić je rodzicom.
Tak ogrzewa się dom. Ciężka praca, wymagająca sporej kondycji
Jak sobie poradzić w sytuacji podbramkowej — choroba córki, wypadek losowy. Państwo Wiśniewscy na takie niespodzianki także musieli i wciąż muszą być przygotowani. Mamy XXI wiek i idziemy w stronę nowoczesnych systemów grzewczych, ale przecież takich osób, które same muszą zadbać o ciepło w swoich domach, nie brakuje. Małżonkowie ze Żnina są tego przykładem. Mają wyjątkowe wyzwanie z racji problemów ze zdrowiem. Pan Andrzej choruje na serce i nie może nic podnosić ani przenosić ciężkich przedmiotów. Przywiezienie drzewa z komórki spoczywa więc na pani Elżbiecie.
— Wyprawa do komórki to taka moja "rozrywka"— stara się nie tracić entuzjazmu kobieta. Ale wystarczy raz potowarzyszyć pani Eli, by zobaczyć, ilu zabiegów wymaga jedna tylko wyprawa po drzewo. Pół biedy, jeśli jest sucho i w miarę ciepło na dworze. W deszczowe dni czy zimą, po śniegu, jest to właściwie niewykonalna eskapada.
Na wózku po drzewo do komórki. Bez pomocy byłaby to udręka
— W jedną stronę jadę na wózku do komórki na podwórku — mówi pani Elżbieta. Choć problemem jest stopień przed wyjściem z domu, kobieta ma już na to wypracowany sposób i dobrze sobie radzi. W komórce siada na taborecie i napełnia drzewem przywiezioną ze sobą dużą torbę. Pomieszczenie jest wypełnione małymi, pociętymi kawałkami drzewa. Na zimę państwo zakupili ponad 20 metrów drzewa. Kobieta bierze tyle, ile zmieści się do torby.
— Z reguły wystarcza nam tego drzewa, ale wszystko zależy, jaką mamy zimę — mówi. Powrót z komórki do domu wygląda znacznie gorzej. Torba z drzewem zostaje ułożona na siedzeniu wózka, a pani Elżbieta, "idąc" na zdrowej nodze, kikutem podpiera się na części siedziska wózka inwalidzkiego. Pozostaje jeszcze przeniesienie wózka z drzewem przez próg. Po tym trzeba chwilę odpocząć. I "już" można napalić w piecu. — Całe szczęście, że dziecko mi pomaga. Przyszykuje siatki, przyniesie, ustawi pod ręką. Wtedy dorzucenie drew to już drobnostka — mówi pani Elżbieta.
Sprzedali dom, żeby kupić mieszkanie. Teraz małżeństwo emerytów może trafić na bruk
Nowy trend w Polsce. Emeryci przeprowadzają się do dzieci
Koszmar mieszkańców. Ruszył sezon grzewczy, a oni zostali bez ogrzewania
/12
Marek Dembski / -
Pani Elżbieta radzi sobie sama jeśli musi, ale każda wyprawa po drzewo do komórki to tak naprawdę dla niej wyzwanie.
/12
Marek Dembski / -
Kobieta straciła nogę w wypadku. Porusza się na wózku inwalidzkim. Ma protezę, ale bardzo niewygodną, więc rzadko z niej korzysta.
/12
Marek Dembski / -
Piec ogrzewa dom państwa Wiśniewskich.
/12
Marek Dembski / -
Pani Elżbieta ma pocięte kawałki drewna, naszykowane przez córkę w siatkach.
/12
Marek Dembski / -
Pani Ela stara się nie poddawać przeciwnościom losu. Ale życie nie rozpieszcza jej ani jej męża.
/12
Marek Dembski / -
Pan Andrzej od 15 lat jest osobą niewidomą.
/12
Marek Dembski / -
Ciepło samo w tym domu nie popłynie. Ogrzanie go jest ciężką pracą.
/12
Marek Dembski / -
Pani Elżbieta radzi sobie dzielnie, ale taka "gimnastyka" przy paleniu w piecu, na co dzień nie jest możliwa.
/12
Marek Dembski / -
Towarzyszyliśmy pani Eli w drodze do komórki po drwa na opał, a także z powrotem.
/12
Marek Dembski / -
Pół biedy kiedy na dworze nie pada, nie ma śniegu, wichury. Raz na jakiś czas pani Elżbieta jest w stanie przynieść sobie drwa, ale na co dzień to absolutnie niemożliwe.
/12
Marek Dembski / -
Pan Andrzej przyznaje, że starał się schodzić po omacku do piwnicy. Nigdy nic złego mu się nie stało. Ale córka mężczyzny nie pozwala na to, nie dopuszcza, by tato uległ wypadkowi. A o niego w tych warunkach nietrudno.
/12
Marek Dembski / -
Ciepło ognia, płonące drwa. Obrazek piękny, ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak namęczyć muszą się niektórzy ludzie, by mieć ogrzany dom?
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Newsletter
Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

5 dni temu
48





English (US) ·
Polish (PL) ·