Polscy siatkarze stracili miliony. Fortuna za złoto MŚ przeszła im koło nosa

1 miesiąc temu 36

W 2014 roku za złoto mistrzostw świata polscy siatkarze dostali do podziału rekordowe 10 milionów złotych. W 2018 roku jedna polityczna decyzja sprawiła, że kasy za kolejne złoto było dla nich jeszcze więcej. Teraz też na reprezentację Polski czekała godna nagroda. Ale już wiadomo, że zespół Nikoli Grbicia i sam trener nie podniosą tych premii, bo przegrali z Włochami półfinał mundialu na Filipinach i w niedzielę zagrają "tylko" o brąz, z Czechami.

Nikola Grbić volleyballworld.com

Niestety, nie będzie kolejnego mistrzostwa świata dla Polski. Po przegranym 0:3 (21:25, 22:25, 23:25) półfinale z Włochami zostaje nam walka o brąz.

Zobacz wideo "Celem chłopaków jest złoto". Mateusz Bieniek o mistrzostwach świata siatkarzy

Złoty medal w roku 1974, złoty w 2014 i złoty w 2018 – to największe w historii sukcesy reprezentacji Polski na siatkarskich mundialach. Dawno temu nagrody dla polskich sportowców były symboliczne, natomiast współcześnie za swoje triumfy siatkarze dostają wysokie premie. Może nie w porównaniu z tymi dla piłkarzy czy tym bardziej z tymi, jakie za swoje sukcesy zgarnia jedna z najlepszych tenisistek świata Iga Świątek, ale to obiektywnie rzecz biorąc, po prostu bardzo duże pieniądze.

Przebili Euro 2012 i od razu zapewnili siatkarzom po 160 tys. euro

W 2014 roku ówczesny prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski chwalił się, że każdy mistrz świata poza złotym medal dostanie też 700 tysięcy złotych premii. Podobno już przed startem tamtego turnieju każdy siatkarz naszej kadry miał zagwarantowane w umowie kadrowej, że za złoto dostanie 160 tysięcy euro.

To były rekordowo duże premie, a pieniądze wzięły się m.in. z dużego zarobku Polskiego Związku Piłki Siatkowej z biletów. W tamtym strasznie długim mundialu rozegrano aż 103 mecze (żeby wygrać mistrzostwa musieliśmy rozegrać 13 meczów, teraz do złota wystarczy zagrać siedem meczów). Wszystkie odbyły się w naszym kraju. A dzięki temu, że mecz otwarcia (Polska – Serbia) zorganizowano na Stadionie Narodowym w Warszawie, to na cały mundial sprzedaliśmy aż ponad pół miliona biletów (dokładnie 563 263 sztuk).

Organizatorzy chwalili się wówczas, że zysk z biletów mają większy niż przyniosły piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012, które Polska współorganizowała z Ukrainą i w ramach których odbyło się u nas 15 meczów. Dodatkowo polskie miasta, które gościły siatkarski mundial 2014 ścigały się o miano gospodarzy i płaciły za to po kilka milionów do kasy PZPS-u.

Premier Morawiecki nagle dał 5 milionów

W 2018 roku gdy Polacy obronili tytuł na mistrzostwach w Bułgarii i we Włoszech, nie zanosiło się na podobne nagrody dla siatkarzy jak cztery lata wcześniej. Po kilku chudszych latach związkowa kasa nie była już tak pełna.

Vital Heynen, który niespodziewanie został trenerem naszej kadry, stanowisko zdobył m.in. dzięki temu, że zażyczył sobie bardzo niskiej pensji – 5 tys. euro miesięcznie. Belg zażądał przy tym wysokiej nagrody finansowej za złoto mundialu. To było 25 tysięcy euro. Natomiast dla siatkarzy, sztabu trenersko-analitycznego pracującego z Heynenem, dla ekipy medycznej (lekarz i fizjoterapeuci) i ludzi odpowiedzialnych w ekipie za sprawy logistyczne oraz medialne do podziału miało być niewiele ponad pięć milionów złotych (podobno w proporcjach 80 proc. dla graczy, 20 proc. dla reszty ekipy). Te pieniądze pochodziły m.in. od sponsorów (milion złotych od Adidasa, milion złotych od Plusa) i ze związkowej kasy. Aż nagle ocieplić swój wizerunek dużym transferem pieniężnym do sportowych bohaterów Polski postanowił Mateusz Morawiecki. Premier przyznał siatkarzom nagrodę w wysokości pięciu milionów złotych. I tak w puli, którą się dzielili nasi mistrzowie świata w 2018 roku nagle znalazło się ponad 10 milionów.

Prezes Świderski strzegł tajemnicy handlowej

Jak słyszymy, dziś politycy niczego siatkarskiej reprezentacji Polski nie obiecywali. Generalnie od ludzi związanych z polską siatkówką wiemy, że zawsze więcej kasy trafiało do siatkarzy wtedy, gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Dziś bez wsparcia z budżetu państwa (duże pieniądze z niego idą przede wszystkim na szkolenie dzieci i młodzieży) na nagrody za ewentualne złoto MŚ 2025 do drużyny miała trafić kwota 7-8 milionów złotych. Na nią miały się złożyć środki PZPS-u i specjalne nagrody od sponsorów (m.in. Orlenu i 4F, który – jak słyszymy z dwóch źródeł – zastąpił Adidasa, bo po prostu dał więcej).

Dokładnej wysokości premii obiecanej drużynie za złoto nie znamy. Bo, jak zapewniają nas ludzie nawet z prezydium zarządu PZPS, mało kto ją zna. To pilnie strzeżona tajemnica handlowa i prezes Sebastian Świderski dba o to, żeby poza nim i sekretarzem generalnym federacji takich informacji nie miał niemal nikt inny. Ale obok nieoficjalnej informacji o 7-8 milionach premii szykowanej dla polskich siatkarzy za złoto dowiedzieliśmy się też, że 50 tysięcy euro bonusu miał dostać Nikola Grbić. To były duży zastrzyk finansowy dla szkoleniowca, który w ramach pierwszej umowy (podpisanej w 2022 roku) zarabiał u nas 130 tysięcy euro rocznie, a teraz – po przedłużeniu kontraktu tuż przed igrzyskami olimpijskimi Paryż 2024 na kolejne cztery lata – ma ponoć 170, a może nawet 200 tysięcy euro rocznego wynagrodzenia.

To dowód, że siatkarzom zależy na czymś więcej niż pieniądze

W każdym razie i dla Grbicia, i dla jego siatkarzy nie pieniądze są najważniejsze. Z zakulisowych rozmów wiemy, że niektórzy kadrowicze od początku tegorocznej współpracy nawet nie podpisali tzw. umów kadrowych, czyli dokumentów, które na starcie każdego sezonu reprezentacyjnego określają m.in. stawkę przysługującą graczom za każdy dzień przebywania w drużynie narodowej, a także zwroty kosztów za dojazdy i premie za sukcesy.

Na pewno nasi siatkarze dostaną nagrody za medal, jeśli w niedzielę pokonają Czechów i wywalczą brąz mundialu 2025. Ale kwoty za inne medale niż złoto są kilka razy mniejsze. Mecz Polska – Czechy odbędzie się w niedzielę o godzinie 8.30 czasu polskiego. Transmisja w Polsacie, relacja na żywo na Sport.pl.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło