- Jak jest twój Indeks Dobrostanu Psychicznego? Wypełnij test i sprawdź!
- Więcej aktualnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu
Teksty piosenek Kowalskiej, często bardzo szczere i pełne emocji, sprawiły, że zyskała opinię jednej z najbardziej melancholijnych wokalistek w Polsce. W rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady artystka przyznała, że zawsze towarzyszył jej pewien smutek, który z wiekiem nauczyła się akceptować i z którym potrafi już żyć. Zaznaczyła, że z czasem zaczęła doceniać drobne radości i dobre chwile, choć kiedyś nie potrafiła tego robić. Jeszcze kilka lat temu zmagała się także z bólem, którego przyczyny długo pozostawały nieznane.
Problemy zdrowotne Kasi Kowalskiej
Kasia Kowalska przez dwa lata cierpiała na ból stawów, który utrudniał jej codzienne funkcjonowanie.
"Miałam sporo problemów ze zdrowiem. Najpierw zdiagnozowano u mnie boreliozę, potem stwierdzono, że to jednak inna choroba. Przez dwa lata nieustannie towarzyszył mi ból, przede wszystkim w stawach. Gdy zasypiałam, marzyłam o tym, by obudzić się i nie czuć odrętwienia. Nikt nie potrafił powiedzieć, co mi jest. Chodziłam od lekarza do lekarza. Szukałam pomocy w różnych miejscach. Łapałam się wszystkiego. Żadne leki na mnie nie działały" — mówiła Kasia Kowalska w rozmowie z serwisem Plejada.
W pewnym momencie wokalistka zaczęła zastanawiać się, czy źródło jej problemów zdrowotnych nie leży w psychice. To skłoniło ją do zainteresowania się medycyną naturalną i alternatywnymi metodami leczenia. Jak relacjonowała, rozpoczęła wtedy swoją przygodę z terapiami, które łączą leczenie ciała i duszy.
W procesie powrotu do zdrowia wokalistka zdecydowała się na wyjazdy do Ameryki Południowej, gdzie korzystała z metod medycyny naturalnej. Podkreśliła, że najpierw oczyściła się fizycznie, a następnie mentalnie, co pozwoliło jej uporać się z trudnymi emocjami i traumami dziedziczonymi z pokolenia na pokolenie. Kowalska zaznaczyła, że nie był to łatwy proces, ale dla niej konieczny do odzyskania równowagi.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoKasia Kowalska i jej anhedonia
Podczas rozmowy z magazynem "Gala" Kowalska wyznała, że cierpi na anhedonię — schorzenie, które uniemożliwia jej odczuwanie radości i satysfakcji. Wokalistka przyznała, że jej natura sprawia, iż zawsze dostrzega negatywne aspekty sytuacji i nie potrafi w pełni cieszyć się życiem.
"Dla mnie szklanka może być do połowy pełna, ale za to wypełniona trucizną. Mam taką naturę, że zawsze widzę ciemne strony […]. Nie umiem się do końca niczym cieszyć" – przyznała.
"Zawsze było we mnie dużo smutku. I nadal jest. [...] W taki, a nie inny sposób postrzegam świat i to się nie zmienia. Mam w żyłach jakiś ołów. Są dni, kiedy ciąży mi bardziej, a są – kiedy mniej. Ale nauczyłam się z tym żyć. Z wiekiem zrozumiałam, że warto doceniać dobre chwile i cieszyć się z małych rzeczy. Kiedyś tego nie umiałam" — podkreślała z kolei w rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady.
Motyw anhedonii pojawił się także w twórczości wokalistki. Na wydanej w 2008 r. płycie "Antepenultimate" znalazł się utwór zatytułowany "Anhedonia". Co ciekawe, w tamtym czasie Kowalska nie była jeszcze świadoma, że sama zmaga się z tą chorobą.
Mimo wieloletniego doświadczenia scenicznego Kasia Kowalska przyznała również, że wciąż towarzyszy jej trema podczas występów publicznych. Zdradziła, że na koncertach przez pewien czas śpiewa z zamkniętymi oczami, otwierając je dopiero wtedy, gdy poczuje się pewniej na scenie.