Przywódczyni Unii złożyła Trumpowi ryzykowną obietnicę. Teraz ma dwa wyjścia

1 miesiąc temu 21

Data utworzenia: 25 września 2025, 17:00.

Jak Ursula Von Der Leyen wywiąże się z obietnicy, do której klucz trzyma Viktor Orban? — To może być ciekawa rozgrywka — mówi w rozmowie z "Faktem" dr Andrzej Sadecki, kierownik Zespołu Środkowoeuropejskiego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, związany m.in. z Ośrodkiem Studiów Wschodnich. Presja, jak mówi, rośnie, a do tej wywieranej przez Unię Europejską, wkrótce mogą dołączyć Stany Zjednoczone. Jeśli nie, szefowa Komisji Europejskiej może mieć problem.

638944097872267443.jpg Foto: Al Drago/Reuters, Bernadett Szabo / Reuters

Ursula Von Der Leyen po spotkaniu z Trumpem w kuluarach Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku przyznała, że prezydent USA ma rację, mówiąc o hipokryzji Europy; walki z rosyjskim imperializmem z jednej strony, a z drugiej ciągłego dotowania przemysłu energetycznego.

"Zgodziliśmy się co do pilnej potrzeby odcięcia Rosji od przychodów z handlu paliwami kopalnymi. Dokładnie to robi Europa, wprowadzając 19. pakiet sankcji. Podnosimy presję, blokujemy import rosyjskiego gazu na europejskie rynki, namierzamy traderów i rafinerie ropy na rynkach krajów trzecich" — oznajmiła, precyzując, że do 2027 r. Europa zamknie wszelkie kontrakty z Moskwą. Rosyjskie dochody z handlu energią, co do zasady, spadają, ale to wciąż setki milionów euro dziennie, w miesiąc blisko miliard. Te sumy generuje w Europie głównie Viktor Orban.

Ursula Von Der Leyen złożyła niewygodną obietnicę

"Ma całkowitą rację" — mówi w rozmowie z Agencją Reutera przewodnicząca KE, zapytana o słowa z przemówienia amerykańskiego prezydenta o Europie, która chcąc możliwie osłabić Moskwę, stale dotuje jej przemysł. Donald Trump uzależnił swoją decyzję o kolejnych sankcjach na Rosję od całkowitego odcięcia się Unii od tranzytu energii — paliw kopalnych. W twardych danych mowa o transakcjach na blisko 1 mld euro w skali miesiąca. W sierpniu br. Europa wytransferowała do Kremla 979 mln euro (LNG i ropa). Za największą część tej kwoty — 416 mln euro — odpowiada Viktor Orban, premier Węgier i Robert Fico — premier Słowacji. Za mniejsze jej części — Francja, Niderlandy i Belgia.

Andrzej Sadecki: mogą, tylko nie chcą

Jednym z rozwiązań trudnej obietnicy szefowej KE może być obecność USA. Donald Trump podczas spotkań w ramach Zgromadzenia Ogólnego mówił o planowanych rozmowach z europejskimi importerami rosyjskich zasobów.

Jeśli dojdzie do rozmowy na ten temat pomiędzy Donaldem Trumpem i Orbanem, pewnie [premier —red.] będzie przedstawiał szereg argumentów, a w praktyce wymówek — opiniuje Andrzej Sadecki, ekspert, wieloletni analityk węgierskiej polityki zagranicznej, uczestnik programów badawczych w Budapeszcie i Brukseli. Padną, według analityka, słowa o strategicznym pacie, niemożności odwrotu od rosyjskich gazociągów, trudnej sytuacji geograficznej:

Węgrzy zapewne prędzej czy później podniosą też argument o trudnej sytuacji, wynikającej z braku dostępu do morza, z czego wynikałoby, że nie mogą zbudować własnych terminali. Tutaj koronnym przykładem są Czechy: udało im się w pełni zrezygnować z rosyjskiej energii, choć nie mają dostępu do morza. Mieli za to polityczną wolę

Praga uniezależniła się od Rosji za sprawą kontraktów z Niderlandami i terminalu Eemshaven w 2022 r. Z całego węgierskiego "tortu" energetycznego około 200 milionów euro miesięcznie stanowi ropa naftowa — ale i w tym przypadku analityk wymienia alternatywy:

Węgry mają dostęp do terminala chorwackiego. Są tam duże przepustowości, jeśli Budapeszt by się na to zdecydował, w zasadzie niemal całe zapotrzebowanie mogliby otrzymywać z terminala chorwackiego. Mogłaby to być ropa dostarczana z różnych miejsc

Sadecki przyznaje przy tym, że kontekst LNG jest trudniejszy do zagospodarowania ze względu na przepustowość, choć Chorwacja ma w swoim zasobie i taki, mógłby być niewystarczający. — Ale Węgry mają łączniki z wieloma państwami: Rumunią, Słowacją, a przez to i Polską. Były już wstępne rozmowy o imporcie gazu z kierunku bałtyckiego — wymienia.

Dywersyfikacja ruszyła, ale na pokaz

Viktor Orban, jak dotąd, podtrzymuje swoje stanowisko o bezalternatywości wobec rosyjskiego źródła. Jego minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto po deklaracji Von Der Leyen wyrokował już w rozmowie z amerykańskim "Newsweekiem", że twarde stanowisko Budapesztu wynika z "geografii", a nie ideologii. W gruncie rzeczy wykorzystał już większość tropów, które sugeruje Andrzej Sadecki. Padły nawet, choć na razie wyłącznie w amerykańskich mediach, słowa o losie kraju bez dostępu do morza. "Będąc krajem śródlądowym z pewną ifrastrukturą, największa część dostaw energii jest zdeterminowana" — mówił. Wymienił nawet niedostateczną wydolność chorwackiej instalacji. "Jeśli odetniesz dostawy rosyjskiej ropy, to będziesz polegać na ostatnim i jedynym pozostałym rurociągu. Ale ma przepustowość znacznie mniejszą w porównaniu z zapotrzebowaniem Węgier i Słowacji" — argumentował.

Badacz węgierskiej polityki zwraca jednak uwagę, że — mimo tych deklaracji — pewna dywersyfikacja w Budapeszcie w gruncie rzeczy już ruszyła:

Warto odnotować, że Węgry podejmują pewne działania dywersyfikujące. To są niewielkie ilości, ale takie ruchy pozwalają im grać na czas: pokazują, że pewne działania podejmują i wyciągają to w dyskusjach z partnerami z USA i Europy

Wymienia najnowszy kontrakt z Shellem, z września br. Według relacji Bloomberga chodziłoby o 2 mld metrów sześciennych gazu LNG rocznie, których transport, przez Niemcy i Czechy, zaczynałby się w 2026 r. To niewielki wolumen, niepozwalający na odcięcie od Rosji.

Odbieram to jako listek figowy; myślę, że chcą zostać przy surowcach rosyjskich, ale wciąż warto nie zostawiać ich z tym problemem samych. To jest zadanie dla KE, by dywersyfikację Węgrom ułatwiać; rozmawiać z Chorwatami, Rumunami. Stworzyć Węgrom warunki, w których mogliby zrezygnować z importu z Rosji — zaznacza Sadecki, przyznając przy tym, że ostateczna decyzja i tak spocznie w rękach Orbana.

Europa, mimo wszystko — w opinii badacza — powinna umożliwiać Węgrom transfer na kontynentalne źródła. To jeden z dwóch sposobów, drugi zakłada interwencję samych USA.

— Jednym z ciekawszych w tej sprawie wątków jest dla mnie perspektywa presji USA. Trzeba pamiętać, że Orban bardzo dużo zainwestował w relację z Trumpem. Łatwo mu zbyć krytykę Ursuli Von Der Leyen, natomiast jeśli krytyka przychodzi, na parę miesięcy przed wyborami, od jego w gruncie rzeczy bliskiego partnera, staje się to kłopotliwe — podnosi.

W kwietniu 2026 r. Węgrzy wybiorą nowy rząd. W badaniach opinii dobre noty zbiera główny konkurent Fideszu Peter Magyar. — To może być ciekawa rozgrywka — mówi Sadecki. Ze stworzonych w ten sposób przez Komisję Europejską warunków dywersyfikacji, mógłby wówczas skorzystać już nowy premier.

Fakt.pl

/6

Al Drago/Reuters, Bernadett Szabo / Reuters

Ursula Von Der Leyen obiecała europejskie odejście od handlu z Rosją. Jedynym problemem jest... Viktor Orban

/6

Al Drago / Reuters

Węgry odpowiadają za zdecydowaną większość transferu LNG i ropy

/6

Kylie Cooper / Reuters

Jak przekonać Orbana, który nie zmienia stanowiska?

/6

Yves Herman / Reuters

Badacz polityki węgierskiej Andrzej Sadecki (PISM, OSW) przekonuje: to wymówki.

/6

Bernadett Szabo / Reuters

Europa, mimo wymówek Orbana, nie powinna się od Węgier odwracać

/6

Bernadett Szabo / Reuters

Zwłaszcza przed wyborami parlamentarnymi, które w kwietniu 2026 r. mogą utorować drogę do nowego rządu w Budapeszcie

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło