Rosja w "fazie zero". Kryzys pancerny, ale to koniec dobrych wiadomości dla NATO

3 tygodni temu 16

Rosja, która jeszcze trzy dekady temu dysponowała największą flotą czołgów na świecie, dziś zmaga się z poważnym kryzysem pancernym. Wojna w Ukrainie doprowadziła do wyczerpania nowoczesnych i starszych rezerw. Z drugiej strony pojawiają się doniesienia, że rosyjski przemysł zbrojeniowy intensyfikuje działania na rzecz zwiększenia produkcji czołgów T-90 i odbudowy rezerw pancernych sprzed wojny, co wskazuje na długofalowe plany Moskwy dotyczące potencjalnego zagrożenia militarnego dla NATO.

  • Rosja, kiedyś lider w liczbie czołgów, teraz ma poważne braki. 
  • Mimo problemów rosyjski przemysł planuje zwiększyć produkcję nowoczesnych czołgów T-90 do 2028 roku, co może oznaczać przygotowania do konfliktu z NATO. 
  • Rosja już teraz prowadzi działania sabotażowe i rozpoznawcze w Europie oraz szkoli wojska do nowej taktyki walki. 
  • Moskwa przygotowuje się na ewentualną przyszłą wojnę z Sojuszem. Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

Na koniec zimnej wojny Związek Radziecki posiadał około 64 tys. nowoczesnych i półnowoczesnych czołgów, co czyniło go największą siłą pancerną globu. Po rozpadzie ZSRR większość tej floty przejęła Rosja, która jeszcze w 2020 roku dysponowała ok. 12 tys. czołgów - dwa razy więcej niż Stany Zjednoczone. W skład tej liczby wchodziły m.in. T-72, T-80 i T-90, a także ponad 7,3 tys. maszyn z czasów zimnej wojny, przechowywanych w rezerwie.

Wraz z rozpoczęciem inwazji na Ukrainę w 2022 roku sytuacja Rosji uległa dramatycznej zmianie. Straty w sprzęcie pancernym okazały się znacznie większe, niż przewidywano. Rosyjskie rezerwy czołgów, które w 2022 roku były rozlokowane w 24 bazach, dziś przechowywane są już tylko w dziewięciu. Najnowsze dane wywiadowcze, na które powołuje się serwis The National Interest wskazują, że Rosja ma obecnie w magazynach zaledwie 2 887 czołgów, z czego mniej niż jedna czwarta nadaje się do użycia na polu walki. Wśród nich jest mniej niż 100 nowoczesnych T-80, a resztę stanowią przestarzałe T-62, T-64 i wczesne modele T-72.

Rosja już wyciągnęła z magazynów ponad 4 400 starszych czołgów, jednak nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Wiele z tych maszyn zostało zniszczonych, porzuconych lub przejętych przez Ukraińców. Próby przełamania frontu masowymi atakami pancernymi kończyły się niepowodzeniem, przypominając tragiczne schematy z I wojny światowej.

W efekcie intensywne ataki kolumnami pancernymi należą teraz do rzadkości na froncie, gdzie dominuje taktyka infiltrowania terytorium wroga niewielkimi grupkami żołnierzy.

W obecnej sytuacji Rosja może być zmuszona do wysłania na front nawet najstarszych czołgów, jeśli tylko uda się je uruchomić. 

Mimo aktualnych problemów rosyjski przemysł może przygotowywać się do konfliktu z Sojuszem Północnoatlantyckim, nie ograniczając się jedynie do obecnej wojny w Ukrainie.

Według dokumentów ujawnionych przez ukraińską organizację OSINT Frontelligence Insight, główny rosyjski producent czołgów Uralwagonzawod (UVZ) zamierza do 2028 roku zwiększyć produkcję czołgów T-90 o 80 proc. w porównaniu z 2024 rokiem. Plany obejmują także uruchomienie nowej wersji T-90M2 (Ryvok-1). UVZ przewiduje, że w latach 2027-2029 wyprodukuje łącznie ponad 1 100 nowych i zmodernizowanych czołgów T-90M i T-90M2.

Dotychczasowe szacunki wskazywały, że UVZ jest w stanie produkować 60-70 czołgów rocznie w optymalnych warunkach, jednak nowe plany zakładają znaczny wzrost mocy produkcyjnych, m.in. poprzez automatyzację i szkolenie operatorów maszyn CNC (specjalnych obrabiarek). Rosja omija równocześnie sankcje, pozyskując precyzyjne maszyny z Europy, co pozwala na dalszą produkcję silników do czołgów.

Rosyjskie siły wciąż wykorzystują czołgi podczas sporadycznych zmasowanych ataków, zwłaszcza gdy warunki pogodowe utrudniają działanie ukraińskich dronów. Jednocześnie Rosja rozwija nowe koncepcje prowadzenia działań wojennych, które pozwalają na skuteczne operacje bez masowego użycia broni pancernej.

Eksperci podkreślają, że Rosja może stanowić poważne zagrożenie dla NATO znacznie wcześniej niż w 2036 roku, nawet bez pełnej odbudowy floty czołgów. Moskwa prowadzi już działania sabotażowe i rozpoznawcze na terenie Europy, przygotowując się do ewentualnego konfliktu z Sojuszem. Rosyjskie wojska szkolą się także w zakresie przeciwdziałania wrogim wojskom pancernym, a także w kwestii skutecznego działania na niebie bez konieczności uzyskiwania przewagi powietrznej.

Instytut Badań nad Wojną ocenia, że rosyjskie dowództwo wojskowe nie będzie musiało czekać, aż armia rosyjska zrekonstruuje się do pełnej siły, zanim zintensyfikuje ataki na państwa członkowskie NATO. W rezultacie Rosjanie, którzy uczą się nowych taktyk wojennych w dynamicznym teatrze wojennym w Ukrainie i mogą dysponować wystarczającą siłą i doświadczeniem, by zaatakować NATO wcześniej niż wskazują obecne oceny analityków. 

Rosyjskie zdolności uderzeniowe dalekiego zasięgu i zwiększone możliwości produkcji dronów stanowią bezpośrednie zagrożenie dla Sojuszu - stwierdza amerykański ośrodek badawczy.

W ostatnich tygodniach europejskie wojsko odnotowało wzrost liczby incydentów z udziałem niezidentyfikowanych dronów w pobliżu kluczowych obiektów wojskowych. Bezzałogowce obserwowano nad Polską, Rumunią i Litwą. W przestrzeń powietrzną Estonii wleciały także rosyjskie myśliwce. Dron pojawił się również w strefie bezpieczeństwa bazy NATO w Geilenkirchen w Niemczech. Choć nie wskazano oficjalnie sprawcy, eksperci łączą te działania z rosyjską strategią przygotowań do potencjalnej wojny z NATO.

ISW ocenia, że Rosja coraz częściej angażuje się w tajne i jawne ataki na Europę i że "weszła w fazę zerową kampanii mającej na celu przygotowanie się na ewentualną przyszłą wojnę z NATO".

Moskwa nie zamierza ograniczać się do obecnej wojny w Ukrainie, lecz myśli o przyszłych konfliktach na większą skalę.

Przeczytaj źródło