Taki Jerzy Stuhr był naprawdę. Rok po jego śmierci aktorzy już nie milczą

1 dzień temu 14

Jerzy Stuhr zmarł w lipcu 2024 roku. Wybitny filmowiec i aktor do dziś jest wspominany przez największe postacie w branży. Właśnie upamiętniono go w wyjątkowy sposób, a przy tej okazji Dominika Ostałowska i Artur Barciś, którzy mieli okazję z nim pracować na planie, podzielili się osobistymi wspomieniami. Ich słowa robią wielkie wrażenie.

Jerzy Stuhr został zapamiętany jako wyjątkowy aktor i autor wielu kultowych filmów. Wszyscy pamiętają takie tytuły jak "Korowód", "Pogoda na jutro", "Wodzirej", "Kiler", "Rewizor", czy "Obywatel". Inni doceniają jego kunszt dubbingowy w cyklu animacji "Shrek". Jednak jednym z najważniejszych tytułów w filmografii Stuhra są "Historie miłosne" z 1997 roku.

W warszawskim Kinie Kultura kilka dni temu rozpoczął się cykl "Człowiek z filmu" poświęcony dorobkowi zmarłego artysty. "Historie miłosne" są jedną z produkcji, które można było przy tej okazji obejrzeć 8 września. W spotkaniu wzięli udział także Dominika Ostałowska i Artur Barciś, którzy w nim wystąpili.

Stuhr był reżyserem "Historii miłosnych", ale też sam zagrał w nim cztery różne postacie. Barciś wcielił się tam w adwokata, a Ostałowska - w Ewę Bielską, zakochaną w granym przez Jerzego bohaterze. Oboje mieli też okazję spotykać filmowca przy innych okazjach. Na spotkaniu w Kinie Kultura Barciś cofnął się wspomnieniami do czasów, gdy Jerzy występował w kabarecie.

"Pamiętam go ze 'Spotkań z balladą'. Miał niezwykłe poczucie humoru i estradową swobodę, której wtedy brakowało innym. Potem stał się dla mnie wzorem profesjonalizmu - mistrzem, od którego zawsze można było się uczyć" - wyznał Barciś, dodając, że "Jurek zawsze był dla niego legendą".

Ostałowska przyznała, że praca na planie filmu "Historie miłosne" była dla niej spełnieniem marzeń, a współpraca z jego twórcą - samą przyjemnością.

"Był dla mnie niezwykłym autorytetem - aktor, reżyser, pedagog, którego soczewki widziały każdy szczegół. A jednak dawał poczucie bezpieczeństwa i pełnego zaufania. To ogromny komfort pracy" - podkreśliła aktorka.

To nie pierwszy raz, kiedy Ostałowska wspomina o tym, jak komfortowo pracowiło się u boku wielkiego filmowca. Rok temu w rozmowie z Plotkiem wyznała, że - choć początkowo była bardzo onieśmielona, w końcu sama była wtedy na początku aktorskiej kariery - Jerzy szybko zadbał, by poczuła się dobrze na planie.

"To był jeden z moich pierwszych filmów, więc byłam bardzo przejętą tą współpracą i swoją rolą. [...] Na szczęście po pierwszych godzinach pracy bardzo się uspokoiłam i poczułam się dużo bezpieczniej. Jerzy Stuhr zdecydowanie dawał aktorom komfort. [...] Miał wszystko bardzo przemyślane i zaplanowane" - wyznała wtedy.

Teraz o świetnym zmyśle organizacyjnym artysty opowiedział także reżyser dźwięku, który wielokrotnie pracował u boku Jerzego - Nikodem Wołk-Łaniewski.

"Z Jerzym Stuhrem nigdy nie było nerwów na planie. Wszystko miał przemyślane - do tego stopnia, że ekipa kończyła zdjęcia o w pół do trzeciej i nie wiedziała, co robić z wolnym popołudniem. Traktował wszystkich jak współtwórców, z ogromnym szacunkiem" - wyjaśnił dźwiękowiec.

Czytaj także:

Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Tak wygląda grób Jerzego Stuhra rok po jego śmierci

Rodzina Jerzego Stuhra podjęła ważną decyzję

Smutne wieści ws. Barcisia i Żaka. Prawda wyszła na jaw

Przeczytaj źródło