To był flagowy projekt MEN. Nauczyciele wskazują poważny problem

1 tydzień temu 9

W ubiegłym roku MEN wprowadziło rewolucję dotyczącą prac domowych. Uczniowie albo wcale ich nie dostawali, albo wykonywali je jedynie chętni uczniowie, choć efekty ich wysiłków nie były poddawane przez nauczycieli ocenie. Czy reforma dała pozytywne efekty?

Instytut Badań Edukacyjnych opublikował wyniki raportu, który jest podsumowaniem zalet i wad, jakie przyniosły zmiany w zakresie prac domowych. Warto przypomnieć, jak obecnie wygląda pod względem sytuacja w szkołach: od kwietnia ubiegłego roku uczniowie klas pierwszych (I) i trzecich (III) nie mają zlecanych zadań pisemnych czy praktyczno-technicznych, natomiast starsze dzieci i młodzież mogą (ale nie muszą) usiąść nad nimi w wolnym czasie, jednak poprawność ich wykonania nie jest poddawana późniejszej ocenie przez belfra.

Jednym reforma MEN przypadła do gustu, a innym nie. Wprowadzeniu jej sprzeciwiał się przeważający procent przedstawicieli oświaty z całej Polski.

Półtora roku później IBE przeanalizował wpływ braku prac domowych na sytuację uczniów. Czy efekty, których spodziewał się resort Barbary Nowackiej zostały osiągnięte? – Celem zmiany było ograniczenie przeciążenia uczniów obowiązkami szkolnymi poza lekcjami oraz wyrównanie szans edukacyjnych dzieci z różnych środowisk – przypomina instytut.

Raport ws. prac domowych. Czy reforma MEN przyniosła oczekiwane rezultaty?

IBE wskazuje, że prace domowe „były często odrabiane przez rodziców lub korepetytorów, co wypaczało ich sens i pogłębiało nierówności edukacyjne”.

Zanim reforma weszła w życie, w mniejszych placówkach edukacyjnych nauczyciele klas I-III zadawali uczniom prace domowe codziennie. W szkołach, do których uczęszczało do 150 uczniów, robiło tak 42,8 procent belfrów. W takich, do których chodziło ponad 600 uczniów, prace domowe zlecało 32,9% nauczycieli.

Przed kwietniem 2024 roku większość przedstawicieli ciała pedagogicznego w czwartych (IV) i ósmych (VIII) klasach podstawówki zadawała prace domowe minimum raz na tydzień (szkoły publiczne – 65,5%, prywatne – 61,5%).

Według raportu IBE nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej (klasy I-III) uważa, że zniesienie obowiązkowych prac domowych nie jest pozytywną zmianą. Tylko 2,8% belfrów jest zdania, że to był „zdecydowanie” dobry ruch ze strony MEN, gdy mowa o szkołach publicznych i nieco większy procent w szkołach niepublicznych – 3,9%. Około 9% uważa, że „raczej” była to dobra decyzja.

Największe problemy. Nauczyciele wskazali 3 obszary

Nauczyciele widzą największy problem w monitorowaniu postępów uczniów bez tradycyjnych zadań domowych. Trudności w tym zakresie wskazało 61,7% badanych. Kłopotliwe jest też dla nich planowanie przebiegu lekcji. W związku z nieobowiązkowymi pracami domowymi ma je 49,1% respondentów. Poza tym na pogorszoną współpracę i komunikację z uczniami narzeka dzisiaj 50,7% belfrów.

Czytaj też:
MEN pod ścianą? Nauczyciele grzmią, Tusk reaguje. „Będziemy rozliczać”
Czytaj też:
CBA zatrzymało byłego wiceministra. Prokurator przedstawił mu poważne zarzuty

Źródło: strefaedukacji.pl / IBE

Przeczytaj źródło