Izraelska firma się chwali, Luwr zaprzecza
Izraelska firma CGI Group z siedzibą w Tel Awiwie twierdziła w rozmowie z agencją AFP, że Luwr rzekomo miał ją poprosić o pomoc w śledztwie dotyczącym napadu i kradzieży. - Luwr wyjątkowo poprosił nas o ujawnienie tożsamości osób zamieszanych w kradzież i odzyskanie skradzionych artefaktów - powiedział w poniedziałek 20 października prezes CGI Group - Zvika Naveh w rozmowie z AFP. Dziennikarze "The Guardian" postanowili więc to sprawdzić. "Muzeum Luwru zaprzecza, jakoby kontaktowało się z izraelską firmą w związku ze śledztwem" - napisał rzecznik prasowy muzeum w odpowiedzi.
To nie pierwszy raz
Warto zaznaczyć, że firma twierdziła w rozmowie z AFP, że paryskie muzeum zwróciło się o pomoc ze względu na rzekomy sukces w odzyskaniu skradzionych artefaktów z niemieckiej galerii w 2019 r. Mowa o napadzie na Grünes Gewölbe w Dreźnie, kiedy skradziono między innymi zabytkowe dzieła sztuki. Drezdeńska prokuratura zaprzeczała jednak wówczas, że muzeum współpracowało z CGI Group. "Muzeum nie zatrudniło izraelskiej firmy CGI do sprawdzenia zabezpieczeń Grünes Gewölbe ani do przeprowadzenia jakichkolwiek innych dochodzeń" - napisała prokuratura.
Zobacz wideo Awantura o wystawę "Nasi chłopcy". Muzeum tłumaczy. "Tytuł nie jest przypadkowy"
Sensacyjne doniesienia zdementowane
CGI Group informowała po napadzie na niemieckie muzeum, że skontaktowali się z nią ludzie twierdzący, że posiadają dwa skradzione klejnoty. Jak relacjonowano, chcieli je sprzedać za 9 milionów euro przekazanych w bitcoinach. "Organy prowadzące śledztwo nie mają żadnych dowodów na to, że biżuteria skradziona z Grünes Gewölbe była oferowana na sprzedaż" - napisała wówczas prokuratura.








English (US) ·
Polish (PL) ·